Warszawa jak z XIX-wiecznej pocztówki, z pięknymi kamienicami, tramwajami, stylowymi kawiarniami, Paryż Północy. Miasto, którego już nie ma, a do którego tęsknią kolejne pokolenia jego mieszkańców. Taka Warszawa jest tłem, a może raczej jednym z bohaterów debiutanckiej powieści Marii Paszyńskiej „Warszawski niebotyk”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona.

Warszawski-Niebotyk-300dpi (2)(1)

(materiały prasowe)

Jest rok 1933, na placu Napoleona rośnie pierwszy w stolicy drapacz chmur, a pięciu młodych mężczyzn wkracza w dorosłość, przeżywając przy tym liczne wzloty i upadki. Burzliwe losy Wojtka, Andrzeja, Jana, Tadeusza i Berka są główną osią wydarzeń. Radości i tragedie, rozstania i powroty. Wojtek i Andrzej szykują się do poślubienia swoich uroczych wybranek, Tadeusz, dotychczas flirtujący z licznymi pannami traci głowę dla pięknej Estery, Jan poświęca karierę zawodową dla uczucia jakim darzy Marię a Berek pozostaje w żałobie po miłości swego życia. Mimo iż brzmi to wszystko bardzo poważnie i wzniośle to autorka zadbała o to, żeby nie zabrakło też humoru. Postacie takie jak Słodka Pola czy duet profesorski, które pojawiają się w komicznych sytuacjach niczym z komedii omyłek, dodają lekturze lekkości. Zresztą „Warszawski niebotyk” przypomina trochę przedwojenny film, z wyraźnie zarysowanymi bohaterami, z dramatycznymi wydarzeniami i pogodnym humorem jednocześnie.

Dla mnie jednak ciekawsze od emocjonalnych zawirowań głównych bohaterów były opisy Warszawy i życia codziennego stolicy lat 30. XX wieku. Paszyńska jest przewodnikiem miejskim i varsavianistką z zamiłowania, co da się wyczuć już od pierwszych zdań jej powieści. Skupia się na najmniejszych detalach, z niezwykłym pietyzmem odmalowuje przedwojenne warszawskie ulice, budynki i parki. Czuć, że ten aspekt podczas pisania książki był dla niej równie ważny, jak stworzenie wiarygodnych postaci. Według mnie to właśnie liczne szczegóły dotyczące architektury, relacji międzyludzkich, obowiązujących konwenansów są największym walorem „Warszawskiego niebotyku”. Znajdą tu coś dla siebie zarówno Ci, którzy dopiero zaczynają się interesować Warszawą, jak i Ci, którzy są jej miłośnikami od dawna. Dla pierwszych ta lektura będzie doskonałym wstępem do varsavanistycznych poszukiwań i wędrówek, dla drugich może być swego rodzaju testem z wiedzy. Można by nawet pokusić się o spacer po stolicy z tą książką, zwłaszcza po Śródmieściu, które autorka opisuje najdokładniej i w którym toczy się większa część akcji. Trasa takiej przechadzki mogłaby wieść m. in. przez: ulicę Marszałkowską, plac Politechniki, plac Trzech Krzyży, ale także Powiśle, tereny nad Wisłą czy nawet Czerniaków. I choć doceniam wysiłek, jaki Paszyńska poczyniła, by dokładnie opisać przedwojenną stolicę, także z jej obrzeżami, to według mnie ten wątek szemranej okolicy nie jest wiarygodny. I nie jest to wcale wina autorki, po prostu nikt, kto na Sielcach i Czerniakowie w owych czasach nie mieszkał, nie odda tego klimatu, nikt nie dorówna Stanisławowi Grzesiukowi czy nawet Jerzemu Kasprzakowi*. „Warszawski niebotyk” jest jednak niewątpliwie ciekawą propozycją dla miłośników grodu Syreny. To książka napisana bardzo sprawnie i z wdziękiem, dzięki czemu czyta się ją lekko i szybko. To świetna lektura na coraz dłuższe, chłodne, jesienne wieczory, która przeniesie nas do przedwojennej Warszawy. A któż z nas nie chciałby się do niej przenieść choćby na jeden dzień?

*Jerzy Kasprzak napisał autobiograficzną powieść  „Albatros z sieleckiej ferajny”, w której opisuje swoje dzieciństwo i młodość na Sielcach.

Iza Kieszek-Wasilewska