Dziś zapraszamy Was do lektury Rozmów przy Oknie z Anią Światłowską. Ania jest odpowiedzialna za projekt naszego logo, a także całą identyfikację wizualną, plakat jej projektu promował drugą edycję Okna na Warszawę.
Ania Światłowska – artystka grafik, doktorantka na wydziale Sztuk Pięknych Universidad Complutense w Madrycie, współzałożycielka warszawskiej Pracowni Sitodruku SITO i niezależnego studia graficznego Grafaktura. Kuratorka street artowej akcji malowania rur ciepłowniczych na Targówku „Odpicuj Rurę”.
Warszawa to miasto…kontrastowe i nierówne. Starówka i Nowy Świat kontra Bródno i Ursus Niedźwiadek. Warszawa to również miasto, które wbrew wszystkiemu odrodziło się z popiołów oraz jedyna stolica europejska, gdzie w XXI wieku odkryto nielegalną hurtownię mięsa na kebab w podziemiach dworca w samym centrum miasta.
W Warszawie lubię…jej pierwotną surowość i powściągliwość. Warszawa nie podlizuje się ani turystom, ani tym bardziej mieszkańcom. Wymaga szczerych chęci i wysiłku, żeby ją zrozumieć i polubić. Nagradza wytrwałych.
W Warszawie nie lubię…przede wszystkim totalnej apatii władz w kwestii ujarzmienia reklam w przestrzeni miejskiej. Chciałabym móc wysiąść na stacji Metro Wilanowska i nie dostać torsji. Nie lubię malowania bloków na różowo i seledynowo – to nie jest ani ta architektura, ani ta strefa klimatyczna, żeby to się mogło udać. Nie lubię wyburzania starej Parowozowni i budowania na jej miejscu Lidla. Nie lubię też braku przyzwoitej sieci metra, korków, braku miejsc parkingowych oraz samosądów w komunikacji miejskiej (kto ma jakie prawo gdzie siedzieć, a kto stać przed kim, za kim, koło kogo i dlaczego).
Prawdziwy warszawiak to…człowiek, który potrafi późną jesienią przejechać się tramwajem przez Wolę i nie oszaleć.
Moje ulubione miejsce w tym mieście…Stegny, skąd jestem. Betonowy cymes minionej epoki, od lat 90-tych nieprzerwanie upiększany przez administracje i komitety osiedlowe. Tylko dla koneserów.
Jeśli nie Warszawa, to…klops.
————————————————————–
Czy uważasz, że Warszawa ma jakiś potencjał twórczy, którego nie mają inne miasta?
Warszawa ma ogromny potencjał i są nim przede wszystkim mieszkańcy z inicjatywą. W niewielu miastach europejskich widziałam tylu pasjonatów organizujących mało dochodowe wydarzenia artystyczne na własną rękę. Codziennie dzieje się mnóstwo rzeczy, na wiele z nich jest bezpłatne wejście. Warszawa to miasto z bogatą historią, magnetyczne i inspirujące, które z powodzeniem mogłoby tętnić życiem kulturalnym. Na przeszkodzie stoją jednak różnorakie, mniej lub bardziej zasadne okoliczności, od polityki lokalowej po ciszę nocną w centrum o 22:00 i sąsiedzkie nagonki.
Co sądzisz o street arcie, który powstaje w tym mieście?
Warszawa ma relatywnie mało klimatycznych kamieniczek i urokliwych zakątków, ma za to imponujące ilości betonowych ścian, odkrytych rur ciepłowniczych i bloków z wielkiej płyty, które dla street artu są niczym płótno dla malarza. Mamy więc mnóstwo płótna i świetnych malarzy. Dało to kilka perełek, ale ogromny potencjał niestety nadal pozostaje niewykorzystany. Większe projekty napotykają opór urzędników, czy prywatnych właścicieli i czasem także lokalnych społeczności, uważających street art za wandalizm. To się zmienia, ale powoli. Street art z założenia bazuje na dystansie do siebie, a my nadal wolimy wzniosłe pomniki niż przewrotne murale.
Jakie są Twoje marzenia związane z Warszawą dotyczące szeroko pojętej sztuki?
Chciałabym, żeby Warszawa otworzyła się na sztukę i artystów. Na pewno wiele zmieniło się na lepsze w ostatnim dziesięcioleciu, i momentami może się wydawać, że jest już zupełnie przyzwoicie, ale wystarczy krótki pobyt w Berlinie, Madrycie czy Pradze, żeby samozadowolenie prysło. Chciałabym, żeby Warszawa miała muzeum sztuki nowoczesnej z prawdziwego zdarzenia. Chciałabym więcej dobrych projektów w przestrzeni miejskiej. Chciałabym prestiżowych targów sztuki współczesnej, licznych i zróżnicowanych galerii, nienadętych imprez artystycznych, warsztatów otwartych dla szerokiej publiczności. Chciałabym, żeby Warszawa przyciągała artystów i dawała im szerokie pole do popisu, żeby sztuka stała się integralną częścią miasta i żeby warszawiacy aktywnie włączyli się do gry.
Bardzo dobry wywiad poruszający ważne kwestie dotyczące przestrzeni miejskiej. Oby jak najwięcej ciekawych osób mówiło tak porywająco o sztuce i artystach, i oby jak najwięcej warszawiaków miało taką wizję stolicy, i zapał, żeby coś w tym kierunku robić.
Mysle ze pobozne zyczenie Ani, aby Warszawa stala sie swiatowa stolica sztuki jest niemozliwe z powodu ludzi zamieszkujacych to wspaniale miasto. Do czasu kiedy nasza mentalnosc nie zmieni sie na bardziej tolerancyjna i otwarta na innosc i innych, do czasu kiedy nasza kreatywnosc bedzie zamknieta w schematach, konserwie i roznego rodzaju tabu a wszystko bedzie ciagle sie mieszac we wlasnym kociolku zamiast w wielkim kotle miksu rownowaznych kultur, religii i roznorodnosci myslenia – nie mamy co marzyc o Warszawie z marzen Ani i nie tylko Ani.
Sztuka i jej obecność w przestrzeni publicznej odgrywają ogromną (choć w naszym kraju ignorowaną) rolę w procesie kształtowania mentalności. Gdyby sztukę wypuścić na szersze warszawskie wody, oblicze miasta i jego mieszkańców miałoby szansę się zmienić. Mogłoby się więc wydawać, że wszystko leży w rękach władz miasta. Ale te zasłaniają się małą popularnością, i tym samym małą opłacalnością, artystycznych przedsięwzięć. Wracamy więc do uciążliwego pytania o jajko i kurę. I o wciskanie kultury w niszczycielskie ramy „opłacalności”. Czyli temat rzeka…
świetny wywiad.. a lidl na radzymińskiej dostanie karnego jeża jak tylko skończą!