Dziś zamieszczamy legendę naszego drugiego laureata Sergiusza Pinkwarta.

Tarcza

– Stop! Rany boskie! Wyłącz to, do cholery!

Wielka tarcza obróciła się jeszcze kilkadziesiąt razy, a potem zamarła. Młody górnik podbiegł do krawędzi ściany wykopu i zaklął soczyście, jak tylko Ślązacy potrafią. Skierował światło mocnego reflektora na cienki strumień wody, który wytrysnął z nadgryzionego gigantycznym wiertłem piaskowego muru.

– Kurzawka! Pierona! – rzucił do kolegi, który obsługiwał kabinę sterującą tarczę. – Sztygar się będzie pieklił. Dwa dni opóźnienia, jak nic…

Przerwał i szerzej otworzył oczy. Piaszczysta ściana zaczęła się kruszyć, a po kilku sekundach runęła. Woda chlusnęła na niego i popłynęła wartkim strumieniem korytarzem oświetlonym mdłym światłem zamontowanych co kilka metrów lampek. Górnik chwycił się kurczowo metalowej obejmy tarczy. Kolega w kabinie przez krótkofalówkę wzywał już pomoc.

– Dziękuję ci, rycerzu…

Obejrzał się nerwowo. Tuż za nim unosiła się na ciemnej wodzie piękna, naga dziewczyna. Patrzyła na niego z wdzięcznością.

– Jak tu wlazłaś, dziołcha! – wykrzyknął i mocniej złapał lewą ręką tarczy, a prawą się przeżegnał. Co za czort nasłał tu tę babę?

– Uwolniłeś mnie z tysiącletniej niewoli – uśmiechnęła się kusząco.

– Ja? – górnik zerknął niepewnie na dziewczynę – Nikogo nie uwalniałem. Budujemy tu stację metra…

– Budujecie mi pałac? – dziewczyna zaśmiała się i klasnęła w dłonie – A więc spełniły się moje sny!

Zakręciła się wokół własnej osi i zanurkowała w mrocznej, zimnej wodzie. W świetle reflektora błysnął wyraźnie rybi ogon.

Górnik przetarł oczy i spojrzał błagalnie na kolegę w kabinie.

– Widziałeś ją?

– Tą syrenkę? No pewnie. Już powiadomiłem dyrektora.

– I co? Co robimy?

– Nic. Wycofujemy się. Ekolodzy nie pozwolą nam tu dalej wiercić.

– Ale terminy, kontrakty…

– Nic z tego. Syrenka na bank jest pod ochroną.

– A co z metrem? Co z tą stacją? Prawie była gotowa…

– Nie mam pojęcia. Pewno zalejemy ją wodą, żeby syrenka mogła swobodnie pływać, a dyrekcja zacznie zbierać opinie ministerstw i organizacji pozarządowych. Nie sądzę, żeby sprawa skończyła się przed nowym rokiem…

– O, pierona! – górnik wciągnął się po metalowych stopniach do kabiny sterowniczej – A to nie było tak, że to ta warszawska syrenka miała chronić miasto, mieszkańców i w ogóle jakoś pomagać?

Kolega zaśmiał się i machnął ręką.

– To chyba tylko w bajkach. Chodź, idziemy! Nic tu po nas…