Pierwsze w tym roku Rozmowy przy Oknie będą bardzo muzyczne. O Warszawie rozmawiamy z Anią Kowalczyk, która związana jest ze Stowarzyszeniem Mieszkańców Ulicy Smolnej. Ponadto w ramach inicjatywy Kwartał Muzyczny zajmuje się działaniami na rzecz uczynienia z Warszawy muzycznej stolicy Polski!

 Anna Kowalczyk

– Warszawa to miasto…brzydkie o pięknym wnętrzu. Trzeba zajrzeć pod zniszczoną niefortunną historią powierzchnię, by zobaczyć jak wiele niezwykłych rzeczy się tam kryje.

– W Warszawie lubię… jej ukryty potencjał. Tę nieoczywistość. Oczywiste jest tylko Stare Miasto i turyści znajdą tam to piękno, którego szukają w innych europejskich stolicach. Resztę Warszawy trzeba odkrywać, wejść w bramę, która nie zachęca do odwiedzin, zejść z głównej ulicy, skręcić w małą uliczkę, na której pozornie nic ma. Ten potencjał to również muzyka. Wszystkie inicjatywy Stowarzyszenia opierają się na przekonaniu, że Warszawa może być muzycznym miastem, w którym muzyka na żywo jest jednym z kluczowych czynników określających jego tożsamość. Staramy się ten potencjał wykorzystać, a najbliższa okazja to festiwal Koncerty Urodzinowe z okazji rocznicy urodzin Chopina, który będzie trwał od 22 lutego przez 8 dni.

– W Warszawie nie lubię… wielu rzeczy, tylko nie mogę sobie żadnej przypomnieć.

– Prawdziwy warszawiak to…każdy, kto się cieszy, że tu mieszka. Nie wydaje mi się, by istniała różnica między warszawiakiem i prawdziwym warszawiakiem. Ja czuję się warszawianką od 10 lat, czyli od momentu gdy się tu wprowadziłam. Czuję się warszawianką, bo czuję emocjonalny związek z tym miastem i to uczucie kreuje moją tożsamość.

– Moje ulubione miejsce w tym mieście … to oczywiście Smolna. Smolna, czyli siedziba Stowarzyszenia, miejsce o niezwykłej atmosferze, o którą dba Jarek Chołodecki, gdzie spotykają się wspaniali ludzie. I Smolna jako ulica, którą lubię za to, że choć jest w samym centrum Warszawy, ma bardzo swojski, lokalny klimat, a wokół niej tworzy się coraz większa społeczność. Najbardziej lubię letnie dni, gdy siedzę przed kawiarnią Dynamo i co chwilę mijają mnie znajome twarze, a pierogi ruskie zaczynają szybciej znikać z mojego talerza.

– Jeśli nie Warszawa, to … wieś. Na co dzień do życia potrzebuję dynamiki wielkiego miasta, ale w lato zaszywam się na wsi i przekierowuję moje zainteresowanie na to co rośnie w ogrodzie. W każdym związku trzeba czasami od siebie trochę odpocząć.