Dziś Rozmowy przy Oknie prosto z Włoch, tych warszawskich oczywiście. Przepytujemy Magdę Foks, prezeskę fundacji Stare Nowe Moje Włochy. Fundacja ta zajmuje się lokalną tradycją i historią oraz animowaniem życia kulturalnego okolicy – organizuje spotkania, wystawy, gry miejskie a zebrane pamiątki i wspomnienia publikuje na stronie internetowej. Magda, z wykształcenia teatrolożka i historyk sztuki, miłośniczka teatru lalek, na co dzień pracuje w Artystycznym Domu Animacji DK „Włochy”.

IMG_3292 Warszawa to miasto… które składa się z wielu różniących się od siebie części. Różne historie, tradycje, bohaterowie… Sztuką jest zlepiać je w całość, zachowując jednocześnie ich smak i koloryt.

W Warszawie lubię… Włochy oczywiście 🙂 A poza nimi jazdę SKM-ką i WuKaDką. Spacerowanie od metra na Starówkę ulicą Długą. Skarpę wiślaną cudownie malowniczą i tajemniczą. Kościoły, zwłaszcza św. Marcina, św. Jacka i „Malbork” ze Wspólnotami Jerozolimskimi. Zieloną trasę z Włoch na Stare Miasto przez Wolę – ulicą Wolską, a dalej Aleją Solidarności. Najlepiej tramwajem – komin Ciepłowni Wola, cmentarz powstańczy, grób gen. Sowińskiego, Cerkiew, wystający zza rogu Szpital św. Zofii… Teatry: Baj (ach ta historia!), Lalka (za piernikowy wystrój) i Guliwer (z sentymentu i do kompletu). Uniwerek. Wymieniać jeszcze? Aha, jeszcze Szczęśliwice i rzeczkę „smródkę” okalającą Służew nad Dolinką, też z sentymentu 😉 No i jeszcze warszawską strukturę „ciasta z rodzynkami”, w którym ciastem jest wszystko powojenne, a rodzynkami – nasze kochane nieliczne staruszki.

W Warszawie nie lubię… Warszawa ostro ćwiczy mnie w godzeniu się na zmiany. Nowe zastępuje stare, a to czasem boli. Ból niekiedy bywa uzasadniony, kiedy indziej jest bólem wspomnień i sentymentu, który udaje się przekuć w zadowolenie ze zmiany na lepsze. Nie lubię zmian na gorsze – szału zamkniętych osiedli, brzydoty nowej „architektury”, braku szacunku dla podstawowych zasad urbanistyki. Marzę o tym, żeby moje miasto wyszło zwycięsko z czasu wielkiej budowy, żeby pozostało otwartym, pięknym organizmem, a nie zlepieńcem niepasujących do siebie komórek i błyszczących plomb.

Prawdziwy warszawiak to… Pytacie o antagonizm urodzony tu – urodzony tam? Chętnie każdy, kto z miastem moim się identyfikuje i jest zainteresowany jego sprawami. Urzekają mnie ludzie, którzy sprowadzając się do nowego miejsca zamieszkania próbują poznać okolicę, sąsiadów, wniknąć w problemy i historię lokalną. Znam takich! Prawdziwy warszawiak (od pokoleń i przyjezdny) nie będzie narzekał ani chwalił bez rozpoznania tematu. Spróbuje utożsamić się z lokalnymi sentymentami (stary, zużyty napis na stacji kolejowej…). Zapłaci podatek i zagłosuje uczciwie.

Ulubione miejsce w tym mieście… mój dom, moja ulica, mój park. A raczej: nasz dom, nasza ulica i nasz park 😀

Jeśli nie Warszawa, to…Włochy pod Warszawą 😉 Choć prawdę rzekłszy, nie widzę dla siebie miejsca gdzieś indziej, no może Mazury… Mogłabym w Rzymie jakiś czas pomieszkać. W Polsce rozważyłabym Białystok i Bielsko-Białą.