Naszym gościem w Rozmowach przy Oknie jest Filip Springer – archeolog, fotograf i reporter, stypendysta programu stypendialnego Młoda Polska. Jego książka reporterska „Miedzianka. Historia znikania” została nominowana m.in. do nagrody Nike, w 2012 roku ukazała się jego druga publikacja „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL-u”, jego ostatnia publikacja to  „Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach”.

filip_springer001

Warszawa to miasto… a nie stan umysłu – parafrazując klasyków.

W Warszawie lubię… tempo życia, możliwości, a najbardziej chyba to, że nie wszystko jeszcze tu widziałem, że nie znam tego miasta i ciągle mogę je dla siebie odkrywać.

W Warszawie nie lubię… tych, którzy starają się z temu miastu dorabiać gębę, której nie ma.

Prawdziwy warszawiak to… mam alergię na definiowanie prawdziwych Warszawiaków, Poznaniaków, Ślązaków i Polaków.

Moje ulubione miejsce w tym mieście… to Wrzenie Świata na ulicy Gałczyńskiego 7. Spędzam tam pół życia ciesząc się sąsiedztwem doskonałych książek i ich jeszcze doskonalszych autorów.

Jeśli nie Warszawa, to… jakieś inne miasto. Nie róbmy z Warszawy ideologii.

———————————————————————————-

Dlaczego mieszka Pan na Przyczółku Grochowskim?

Z powodów prozaicznych, które łatwo ubrać w ładniutką legendę. Wiedząc że będę pisał książkę o Zofii i Oskarze Hansenach szukałem mieszkania do wynajęcia w Warszawie. Pierwsza propozycja jaka do mnie trafiła dotyczyła właśnie Przyczółka Grochowskiego zaprojektowanego przez tych architektów. Wiedziałem, że takie okazje nie trafiają się dwa razy. Oczywiście mógłbym powiedzieć, że pracując nad książką specjalnie tu zamieszkałem, ale to by była tylko połowa prawdy.

Czy to miejsce, w którym chce Pan mieszkać na zawsze?

Nie, zupełnie nie. Przyczółek w moim przypadku to przystanek i nic więcej. Mam nadzieję, że nie znajdę takiego miejsca, w którym chciałbym już mieszkać na zawsze

Najlepsza książka o Warszawie?

Nie wiem czy najlepsza w ogóle, bo nie przeczytałem wszystkich, ale najlepsza jaką w ostatnim czasie czytałem to „Stacja Muranów” Beaty Chomątowskiej