Znalazłam ostatnio tekst o Krakowskim Przedmieściu, który napisałam kilka lat temu. Chociaż mój stosunek do pewnych spraw się zmienił, tzn. nie podchodzę już do zmian w Warszawie tak emocjonalnie i naiwnie, to jednak chciałam Wam go zaprezentować. Dlaczego? bo mimo upływu czasu jest aktualny. Aktualny w kontekście pytania, jak Krakowskie Przedmieście powinno wyglądać? Komu powinno przede wszystkim służyć, mieszkańcom, czy turystom? Aktualny w kontekście zmian, jakie tam zachodzą i tego co w tym miejscu jest dopuszczalne, a co nie (mam na myśli niedawne otwarcie klubu go-go), tego co jest ładne, a tego co przypomina kiczowaty pasaż turystyczny z nadmorskiego kurortu (świetlne instalacje, powozy, choinki i misie). Aktualny także w kontekście mnożenia pomysłów na zagospodarowanie tej ulicy, jak ostatnie plany ponownego wprowadzenia linii tramwajowej. Jedno w moim podejściu od tamtego czasu na pewno się nie zmieniło, nadal nie mogę odżałować „Karalucha”.

krak2

(fot. Magda Liwosz)

———————————————————————————————————

Krakowskie Przedmieście, historyczne przedmieście Warszawy, droga na Kraków. Niemy świadek historii, który znajduje się na obowiązkowej liście „Co w Warszawie musisz zobaczyć.” Od kilku lat (po generalnym remoncie) i zmianie nawierzchni z asfaltu na chiński granit, renowacji zabytków m.in. kościoła Wizytek, rewitalizacji placu przed pałacem PAN, ustawieniu szklanych kloców z reprodukcjami obrazów Canaletta – salon Warszawy.

krak

(fot. Jarek Zuzga)

To nic, że trochę podrabiany (trochę odbudowany), bo większość turystów (i nie tylko) i tak nie wie, że po wojnie nic oprócz gruzów tu nie istniało. Więc, by ten salon warszawski podrasować jeszcze bardziej, w ramach remontu zniknęło smutne, szare jak przydworcowe, przejście podziemne (w którym można było kupić pyszne drożdżówki z wiśnią). Zniknął też bar mleczny „Karaluch”, ostoja głodnych studentów, którzy w zamian dostali elegancką piekarnię, w której bułka kosztuje tyle, co porządny obiad w barze. To wszystko, tak jak na salon przystało. I wszystkie te zmiany są ważne, są konieczne i mam nadzieję, że Krakowskie Przedmieście zawsze już będzie takie zadbane. Pytanie tylko, gdzie w tym salonie jest miejsce dla ludzi, którzy tu żyją, pracują i uczą się? Dla nich w codziennej rutynie mniej ważne jest czy Krakowskie Przedmieście jest ozdobą stolicy, i jaki granit pokrywa chodniki, ważniejsze jest to czy mają gdzie zjeść i odpocząć, bo dla nich jest to miejsce, w którym toczy się większa część ich życia. Czy ta część również musi być pokazowa? Chyba tak, bo w końcu na tym polega życie na salonach, na udawaniu.

Iza Kieszek