Dziś w Rozmowach przy Oknie rozmawiamy z Mateuszem Rakowiczem, jednym z reżyserów filmu „Stacja Warszawa”, w którym przeplata się kilka historii o współczesnej stolicy i jej mieszkańcach. To debiut reżyserski piątki absolwentów Szkoły Reżyserii Andrzeja Wajdy.
Warszawa to miasto… które na szczęście wciąż ewoluuje.
W Warszawie lubię… jej kameralność.
W Warszawie nie lubię… psich kup na trawnikach i braku spójnego planu urbanistycznego.
Prawdziwy warszawiak to… człowiek, który czuje sie dobrze w tym mieście.
Moje ulubione miejsce w tym mieście… „zielony, pieprzony Żoliborz”.
Jeśli nie Warszawa, to… Sopot.
___________________________________________________________________________
Skąd pomysł na to, by tematem Waszego wspólnego debiutu była Warszawa?
Warszawa nie do końca jest tematem naszego filmu, ale raczej jednym z drugoplanowych bohaterów. Chodziło nam o wspólne miejsce dla historii wszystkich głównych postaci, które w większości mają uniwersalny wymiar i mogłyby sie wydarzyć w każdym dużym mieście, nawet europejskim. Założyliśmy również, że poprzez Warszawę pokażemy Polskę w soczewce.
Co było dla Was najtrudniejsze podczas pracy przy tym filmie?
Chcieliśmy zrobić jeden, spójny film, co przy założeniu postawienia za kamera pięciu reżyserów wydawało sie pomysłem nierealnym. Jednak to sie udało i widz podczas projekcji nie zastanawia sie, czyją cześć właśnie ogląda. Najtrudniejszy czas był podczas pracy w montażowni, po nakręceniu filmu, kiedy to musieliśmy wzajemnie się inspirować do cięć w naszych nowelach i być otwartym na sugestie zmian od kolegów, co nie zawsze było takie oczywiste. To były najbardziej kryzysowe momenty, ale finalnie przeszliśmy przez nie bogatsi o nowe doświadczenia.
Sporo w naszej kinematografii obrazów ponurej i bezwzględnej Warszawy, w której albo robi się karierę po trupach albo ginie – jak chcieliście pokazać stolicę w Waszym filmie?
Chcieliśmy pokazać miasto naszych wzajemnych wyobrażeń, nie zawsze takie jakie na prawdę jest w rzeczywistości. Zatem miasto nieoczywiste, dosyć mroczne, przedstawione w większości w nocnej scenerii. Miasto-moloch, w którym na centralnym placu zbiera sie tłum ludzi pod wielkim kamiennym Krzyżem. I ludzie w tym tłumie kłócą się, ale sami do końca nie wiedzą o co.
„Stacja Warszawa” jest mozaiką wielobarwnych i dość nieoczywistych postaci, czy próbowaliście w ten sposób nakreślić portret współczesnego warszawiaka?
Nie do końca. Historie tych postaci, jak i to co jest w ich tle, to pewien wycinek rzeczywistości, a nie obraz całości. Zdajemy sobie sprawę, że w tym mieście, jak i w wielu innych żyją szczęśliwi i spełnieni ludzie. Naszym bohaterom towarzyszy niepokój oraz poczucie elementarnego zagubienia – czyli uczucia dzisiaj dosyć powszechne w świecie, nie tylko w Polsce, czy Warszawie. Bohaterowie poruszają sie po tym mieście, nie widząc wyraźnych drogowskazów, szukają swojego miejsca, są anonimowi. Dla części z nich to tylko przystanek na drodze, swoista Stacja, dla innych miejsce docelowe. Każdemu z naszych bohaterów towarzyszą jakieś emocje, które były naszymi emocjami, jako autorów, podczas pisania scenariusza i kręcenia filmu.
Dziękuję za rozmowę.