Dziś w Rozmowach przy Oknie gościmy Maję Baczyńską, reżyserkę, autorkę kilku etiud filmowych oraz filmu dokumentalnego „Miła, padnij!”, który mogliście obejrzeć m.in. na czwartej edycji Okna na Warszawę.

Maja Baczynska fot. Marek Relich_Presto2

fot. Marek Relich/Presto

Maja Baczyńska

Absolwentka Akademii Filmu i Telewizji i Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie oraz Laboratorium Reportażu Uniwersytetu Warszawskiego. Uczestniczka Programu Dokumentalnego DOK PRO 2013/2014 w Wajda School. Członek Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, Towarzystwa im. Mariana Sawy i zastępca redaktor naczelnej w magazynie muzycznym „Presto. Prosto o muzyce klasycznej”, prowadzi także działalność pedagogiczną i koncertową.  Autorka kilku etiud filmowych oraz filmu dokumentalnego „Miła, padnij!”. Od 2009 roku realizuje cykl filmów dokumentalnych „Portrety kompozytorów” (m.in. krótkometrażowy dokument „Wieczne nastroje” z 2009) promujący i dokumentujący polską muzykę współczesną i filmową, a w szczególności utwory młodych wyróżniających się twórców wykonywane przez utalentowanych młodych wykonawców. W 2013 roku założyła niezależną grupę filmową MUDO Music Documentaries, złożoną ze studentów i absolwentów uczelni filmowych i muzycznych z kilku miast Polski. Zrealizowała pierwszy w Polsce niezależny pełnometrażowy film dokumentalny o młodych kompozytorach muzyki współczesnej i filmowej – „Kilka pytań o słyszenie świata”.

29 czerwca (niedziela) o godz. 18 w Centrum Łowicka odbędzie się specjalny pokaz filmowy, na którym będzie można obejrzeć m.in. dokument muzyczny „Kilka pytań o słyszenie świata”.

Szczegóły tu

Kilka pytań o słyszenie świata

Materiały prasowe Maja Baczyńska

———————————————————————————————————–

1. Jak pracowało się nad filmem „Miła, padnij!”, czy to, że produkcja dotyczy Twojej najbliższej rodziny było ułatwieniem, czy wiązało się z jakimiś trudnościami?

To było trudne i łatwe jednocześnie. Zresztą „łatwe” to nie jest właściwe słowo. Znając dobrze osobę, o której chcesz zrobić film, znajdujesz się bliżej „problemu” niż ktokolwiek inny. I masz wielkie serce do walki o projekt. Bo tu już nie chodzi tylko o film, ale też o wyniesienie godności kogoś, kto został niesłusznie zapomniany. Natomiast trudność polegała na tym, że nie byłam w stanie spojrzeć na temat obiektywnie. Opowiadałam w filmie o kimś, z kim mieszkałam całe życie pod jednym dachem i kogo niezwykle kochali moi ukochani rodzice. Z początku dużą motywację stanowił dla mnie fakt, że „Miła, padnij!” to mój pierwszy średniometrażowy film dokumentalny oraz że w ten sposób zachowuję pamięć o kimś wyjątkowym, robię coś wartościowego. Jednak byłam wówczas świeżo po filmowym dyplomie i w trakcie przygotowań do obronienia kolejnego, a dodatkowo na początku zdjęć do filmu zmarła moja babcia (Teresa Lewtak – Stattler ps. „Mirka”, „Miła” z bat. „Parasol” i bat. „Żubr”, bohaterka filmu). Wówczas z pełną determinacją kontynuowaliśmy projekt, ale pojawiły się kolejne trudności – brak dofinansowania, dostępu do lepszej jakości sprzętu, możliwości czasowe i zdrowotne kombatantów, z którymi rozmawialiśmy, poszukiwanie ludzi do ekipy itd. Ostatecznie się udało i projekt ukończyliśmy – my, czyli grupa młodych ludzi (Maciej Sowilski – zdjęcia, Jan Młodziejewski, Jan Czarnecki, Stefan M. Ronisz – montaż, Magdalena Kasperek, Igor Szymański – dźwięk, Ilona Bidzan – organizacja produkcji, Ilina Sawicka – w roli harcerki), z pomocą moich rodziców (Bogna Lewtak – Baczyńska – muzyka i wraz z Januszem Baczyński – producent i udział w filmie) oraz wielu dobrych ludzi, którzy stanęli na naszej drodze i nam pomogli m.in. podczas akcji crowdfundingowej na rzecz wydania filmu na DVD. Bo o tych ostatnich też trzeba powiedzieć. Wśród wielu wspierających wsparli nas m.in. Zespół Bojowy C Jednostki Wojskowej Komandosów im. bat. „Parasol” oraz Konfraternia Orderu św. Stanisława (przekazany ekipie filmowej Królewski Order św. Stanisława był dla nas nie lada wzruszeniem!). Patronem projektu zostało m.in. Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie oraz Muzeum Powstania Warszawskiego, a także Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego. O projekcie powstał w Studiu Reportażu Polskiego Radia – zrealizowany przez Olgę Mickiewicz – reportaż. Film został nie tylko wydany na DVD, ale też dołączony do pisma IPN „pamięć.pl” w dużym nakładzie. Niesamowite rzeczy, które wynagrodziły wszelkie początkowe trudności i które udowodniły nam, że warto być konsekwentnym i wspierać się nawzajem na drodze do przekazywania dalej pewnych wartościowych idei. I wtedy zrozumiałam, że zrobiłam ten film nie tylko o kimś, kogo bardzo kochałam i – będąc już nieco starszą – chciałam lepiej zrozumieć, ale też dla mojej rodziny oraz…właśnie dla tych wszystkich ludzi, którzy nas wsparli i którzy potrafili płakać, oglądając na ekranie historię mojej babci. Być może odnajdywali w niej coś z siebie samych. I być może właśnie o to chodzi, by uruchamiać łańcuch ludzi dobrej woli.

2. Nad czym teraz pracujesz?

Wraz ze swoją grupą filmową MUDO Music Documentaries realizuję projekty autorskie (m.in. z cyklu „Portrety kompozytorów”) oraz na zlecenie – wszystkie o muzyce. Za nami premiera „Kilku pytań o słyszenie świata” o młodych polskich kompozytorach muzyki współczesnej i filmowej, przed nami premiery „Kompozytora – rezydenta II” (pierwsza część dostępna na NINATECE) i „Dyrygenta rezydenta”. W trakcie realizacji – „Suita Warszawska II: Warsaw Music” oraz film dokumentalny o Mieczysławie Litwińskim i jego niezwykłym utworze „Varsva”. Wkrótce bierzemy się też za „teledysk” zespołu wokalnego „proMODERN” – nie możemy się doczekać! Dużo też jest po drodze realizacji koncertów, making – ofów realizowanych przy okazji nagrań muzyki do filmów czy festiwali muzyczno – filmowych, ale cały czas mamy w głowie pomysł na kolejny duży film, którego zdradzić na razie nie mogę.

3. Czy Warszawa jest inspirującym miastem dla artysty?

Bardzo. Nawet nie wiem czy nie bardziej niż Rzym czy Paryż. Właśnie dlatego, że jest kontrowersyjna, że tu nigdy nie wiesz, co znajdziesz gdzieś za zakrętem, że ma tak bogatą historię i że obserwuję ją (i nasłuchuję!) każdego dnia od wielu lat. Z każdym miejscem wiąże się jakieś wspomnienie, jakaś migawka, jakiś epizod, jakiś człowiek.

4. Jakie jest Twoje artystyczne marzenie?

Trudne pytanie. Chyba nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że chciałabym zrobić film, który miałby znaczenie nie tylko dla widzów, ale też zapisałby się w historii polskiego kina. Chciałabym by byli dumni z niego moi mentorzy i żeby równocześnie był ważny dla tego na pozór niezauważonego odbiorcy z ósmego rzędu w ciemnej sali kinowej (bo to czasem jest klucz do wszystkiego). By zjeździł festiwale, na których od lat z podziwem oglądam projekty dojrzałych już twórców, do których chciałabym kiedyś dorosnąć. Bez względu na wszystko chcę rozwijać dalej moją grupę filmową MUDO i nasze muzyczne projekty. Ale czy to są takie prawdziwe marzenia, czy tylko ambicja…? Ja chyba te prawdziwe marzenia wkładam w życie tu i teraz. Wyżej cenię autentyczne relacje (a o te najtrudniej), mądrą radość z życia. Paradoksalnie być może inaczej nie robiłabym filmów. Mam tylko nadzieję, że działając artystycznie nigdy nie dojdę do punktu, w którym moje „ja” przesłoni mi widok na świat pełen – w tym czy innym sensie – samotnych ludzi, dla których chciałabym mieć jutro zawsze więcej serca, niż miałam wczoraj. Myślę, że życia nie warto komplikować, bo i tak to wszystko, o czym piszę, jest już dość trudne i czasem zwyczajnie boję się marzyć. Trochę jak w piosence Bajmu. „Dziesięć przykazań to szczyt twych marzeń, granica sił. Więcej nie potrafi zdobyć już nikt.”

 Kwestionariusz Okna na Warszawę

Warszawa to miasto… w którym łatwo – żyjąc w ciągłym biegu – zagłuszyć krzyk umarłych. Warszawa jest trochę jak jeden wielki grób, oni się wręcz proszą o to, by usłyszeć ich krzyk. Nie oznacza to, że Warszawa to miasto ponure. Wręcz przeciwnie – dla mnie rozświetla je jego niezwykła energia, ma bogatą historię i dzięki temu…duszę. Myśląc o tym, czuję pewnego rodzaju radość. Nieco nostalgiczną, ale jednak inspirującą.

W Warszawie lubię… nocne spacery wśród wieżowców w Centrum, a w słoneczne dni ucieczki w miejsca ukryte wśród drzew – Kępa Potocka, Lasek Bielański, Park Powsiński, Agrykola…no i Łazienki. Z miłości do natury i z potrzeby wyciszenia się (na co dzień żyję bardzo szybko). Uwielbiam patrzeć w niebo, wystawiać twarz do słońca, zamykać oczy, osiągać taki jakby pół – trans. Chłonąć świat z całą jego różnorodnością i wsłuchiwać się w jego nieskończone warstwy dźwiękowe. Dźwięki Warszawy to jest dla mnie w ogóle jakiś równoległy wymiar i niesamowity temat, choć niby dość oczywisty – wielkie miasta = wiele skumulowanych dźwięków. Czy to już hałas? Jak dobrze się wsłuchać, to można w nim odróżnić bardzo dużo różnych warstw. Te dźwięki przychodzą czasem z bardzo daleka. Myślę, że bardzo pogłębiło moją wrażliwość na „dźwiękową osobowość” świata moje doświadczenie muzyczne i w ogóle obcowanie z muzykami, zwłaszcza na planach filmowych z moją grupą filmową MUDO Music Documentaries i podczas pracy w „Presto. Prosto o muzyce klasycznej”. Obserwowanie pasjonatów potrafiących z niczego stworzyć coś (w kontekście muzyki), wyostrzyło mój słuch – stałam się bardziej czujna. I bardziej czuła dla dźwięków, które słyszę. Dzięki temu czuję się np. „zaprzyjaźniona” z drzwiami na klatkę schodową – „grają” ilekroć je otwieram. I za każdym razem mam wrażenie, że jeszcze za mało rozumiem ten właśnie ukryty, dźwiękowy kontrapunkt codzienności.

W Warszawie nie lubię… pośpiechu. Mnogość różnych atrakcji jest super, przestrzeń – też. Ale czasem tęsknię za „francuskim czasem”, gdy mieszkałam przez chwilę w spokojnym i urokliwym Strasbourgu. Dni płynęły tam wolniej, był czas na namysł, na magię chwili, na drobne uprzejmości wymieniane z ludźmi napotykanymi przypadkiem na swojej drodze. Poza tym – zdrowy tryb życia. Spacery, rower. Wszędzie blisko, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrzymać się gdzieś, ot tak i napisać piosenkę czy wiersz. (Albo przynajmniej spróbować!) No więc tego wszystkiego mi czasem brakuje w Warszawie. Chciałabym mieć więcej czasu zachwycać się prostymi rzeczami – dobrą kawą, ładną kamienicą, ludźmi, zwierzętami, po prostu światem dookoła…odnajdywać w nim filmowe kadry, czy nawet – nowe tematy. Poświęcać temu wszystkiemu jeszcze więcej uwagi, mieć w sobie wewnętrzny spokój, a nie tylko ciągły ruch.

Prawdziwy warszawiak to…człowiek, który kocha Warszawę za to, jaka jest (i za to że jest!) i nie zamyka się na jej historię, mimo ciekawości świata, która oczywiście też jest niezwykle piękna i potrzebna. A superwarszawiak to taki, który choć raz stanął na ostatnim piętrze wysokiego budynku i spojrzał na nią właśnie z tej absolutnie wyjątkowej, wysokiej perspektywy. Chwila wolności i dystansu – polecam, mega 🙂

Moje ulubione miejsce w tym mieście… Starówka i Cytadela – szlaki mojego dzieciństwa. I szczyt hotelu Mariott. Mam słabość do dachów Warszawy widzianych nocą i długich rozmów przy dobrze skomponowanym drinku. To jest właśnie piękne – możesz iść kilometrami po Warszawie niczym jakiś włóczykij, w trampkach, z djembą na plecach itd., a zaraz potem w eleganckiej sukience i szpilkach popatrzeć na to wszystko z niemal luksusowej perspektywy. Warszawa pozwala się zmieniać i przeżywać ileś różnych żyć w iluś różnych konwencjach w dość szybkim czasie. To piękne.

Jeśli nie Warszawa, to...chciałabym zobaczyć Nowy Jork i Wielki Kanion. Ale to nie znaczy jeszcze, że chciałabym tam zostać. No i plan filmowy – gdziekolwiek. Dawniej jeszcze studio radiowe, ale…nie da się robić wszystkiego naraz. Choć bardzo się staram 😉 Ale tak – plan filmowy. Aktualnie realizuję szereg muzyczno – filmowych produkcji z MUDO Music Documentaries, m.in. dla Instytutu Muzyki i Tańca. Wiele też dał mi kurs dokumentalny w Wajda School. Pracuję obecnie nad projektem, w którym niezwykle istotna będzie obserwacja Warszawy. Jestem też tuż po premierze filmu „Kilka pytań o słyszenie świata”, w którym Warszawa jest piątym bohaterem filmu – obok czterech na co dzień mieszkających w niej kompozytorów. Myślę, że Warszawa świetnie oddaje ducha naszych czasów. Nowe twory architektoniczne wypierają stare. Ciągła konfrontacja. I swoisty konglomerat.