Dziś w Rozmowach przy Oknie gościmy Jarka Spacerologa Praskiego, twórcę POSUL-u, czyli Praskiego Otwartego Uniwersytetu latającego i przewodnika po Warszawie.

Jarek Spacerolog Praski na wyspie na Wisle pod Mostem Poniatowskiego

Jarek Spacerolog Praski jest varsavianistycznym, społecznym działaczem edukacyjnym i warszawskim przewodnikiem, choć najchętniej działa jako półprzewodnik, to znaczy oprowadzając po prawobrzeżnej połowie miasta, jest bowiem od prawie 20 lat mieszkańcem Prawego Brzegu. Wychowany od przedszkola na pierwszych dwu płytach Orkiestry z Chmielnej, a potem na cosobotnich „Warszawskich pożegnaniach” Jerzego Kasprzyckiego w Życiu Warszawy, które czytywał już pod wczesnej podstawówki. Najbardziej kocha Warszawę przedwojenną i dziewiętnastowieczną, jej eklektyczne kamienice, ale także fabryki, koszary, wiadukty, mosty… Lubuje się w nietypowych miejscach. Nad Stare Miasto, Żoliborz czy Saską Kępę przedkłada „charakterne” dzielnice – Pragę a także Targówek, Bródno, Kamionek z ich drewniakami i przemysłem, a z lewobrzeżnych Powiśle, Wolę czy Czerniaków. We wszystkim doszukuje się humorystycznego aspektu, dlatego uwielbia Wiecha i bon-moty króla warszawskiej cyganerii, Franca Fiszera.

Poprosiliśmy go o dokończenie naszego Kwestionariusza Warszawskiego i przy okazji zakończenia kolejnego semestru – zapytaliśmy o POSUL.

Warszawa to miasto…
…PODZIELONE niemalże manichejsko: na to co po prawej i na to co po lewej stronie Wisły, na to co na północ i to co na południe od kolei średnicowej, na to co na Skarpie i na to co pod nią, na miasto rdzennych i na miasto słoików. Ale najbardziej Warszawa jest podzielona w czasie – na to co było przed 1944 i na to co potem. Miasto pełne kontrastów, miasto niespójne bez centrum, miasto tych, którzy chcą za wszelką cenę chronić resztki autentycznych zabytków i miasto tych, którzy nawet Łazienki by wyburzyli pod wieżowce… i paradoksalnie ci często także czują się warszawiakami, ludzi ceniących przeszłość i zabytki Warszawy obśmiewają i nazywają wieśniakami.

W Warszawie lubię…
Energię, upór i chęć osiągnięcia czegoś, które przyciągają tu dynamicznych ludzi i są jednym z wielu warunków koniecznych stania się warszawiakiem.

W Warszawie nie lubię…
ludzi którzy tu mieszkają lub tylko na chwilę tu przyjeżdżają, albo wręcz nigdy tu nie byli, ale mówią że nie cierpią Warszawy, choć jej nie znają ani nawet nie chcą poznać, a przecież muszą w niej żyć Z drugiej strony nie cierpię wywyższania się niektórych mieszkańców Warszawy  i patrzenia z góry na mieszkańców innych miejscowości. A także blokowisk i w ogóle wszelkiej luźnej, wiejskiej zabudowy, bezsensownie wielkich placów jak pl. Defilad czy pl. Piłsudskiego w obecnej formie.

Prawdziwy warszawiak to…
ten, który zna Warszawę i jej historię, szanuje ją, choć nie patrzy na nią bezkrytycznie. Ten, który pielęgnuje warszawskie lub z Warszawy się wywodzące zwyczaje czy po prostu w Warszawie silnie kultywowane, jak np. bywanie na 1 sierpnia na Powązkach i innych uroczystościach upamiętniających Powstanie, bywanie na wyścigach Służewcu, na wiankach nad Wisłą, a także bywanie na Grobach Pańskich (to dotyczy też niekatolików, a nawet niewierzących), jadanie pańskiej skórki na 1 listopada, nawet jeśli się jej osobiście nie cierpi.  Zna klasykę literatury o Warszawie od Gomulickiego przez Prusa, Wiecha, po Nowakowskiego, Konwickiego i nawet Magdalenę Tulli.  Słucha radia, którego sygnałem jest Warszawianka, zna filmy o Warszawie jak Cafe pod Minogą czy Róg Brzeskiej i Capri.

Moje ulubione miejsce w tym mieście…
przedwojenne ulice Pragi i Śródmieścia Południowego oraz parę widoków ze Skarpy i Wisła widziana z bliska, z pokładu drewnianej łodzi lub z betonowej ostrogi po praskiej stronie, na której pije się piwo, patrząc na przejeżdżające Mostami Gdańskimi pociągi i tramwaje. Poza tym picie piwa na prawym brzegu Wisły jest legalne, bo istnieje pewien kruczek prawny…

Jeśli nie Warszawa, to…
Dubrownik, Lizbona, Stambuł, z zaoceanicznych może Nowy Jork albo Boston? Najlepiej tam, gdzie pełne knajpek miasto na wzgórzach wznosi się nad morskim portem u ujścia rzeki, gdzie ciepłe lato, ale niedaleko ośnieżone góry, a może nawet lasy i jeziora. Ewentualnie Gdańsk, Wrocław lub Lwów, ale te prawdziwe, sprzed 1939 lub albo Bejrut sprzed 1975… Starą Jerozolimę też brałbym pod uwagę.

__________________________________________________________________________________________________________

Czym jest POSUL i jak się narodził?
Potencjalnych POSULów rodzi się rocznie w Warszawie tyle, ile odbywa się kursów przewodnickich. Bardzo różni ludzie z jednej grupy zaczynają się w końcu i mimo wszystko lubić nawzajem, a także lubić cotygodniowe spotykanie się przy tematach warszawskich. Obiecują sobie , że po końcu kursu będą kontynuować takie spotkania. Zwykle takie inicjatywy upadają już po kilku spotkaniach i grupa się rozpada, bo nie ma komu przygotowywać wykładów ani komu ich słuchać. POSUL czyli Praski Otwarty Samozwańczy Uniwersytet Latający miał to szczęście, że gdy się rodził, akurat działo się w Warszawie kilka spraw ważnych i ciekawych, o których ktoś chciał nam opowiedzieć i okazało się, że wykładowcy zgłaszają się sami, podobnie słuchacze. Szybko absolwenci naszego kursu przewodnickiego ze specjalizacją praską stali się wśród słuchaczy mniejszością.

Skąd czerpiesz pomysły na kolejne wykłady?
Czasem coś usłyszę coś w stacji radiowej mającej za sygnał Warszawiankę, coś przeczytam, kogoś spotkam. Teraz po pięciu latach funkcjonowania wykładowcy zgłaszają się już sami i trzeba będzie wprowadzić selekcję albo uruchomić dodatkowe wykłady w innym dniu tygodnia. Zasadą jest różnorodność, stąd zdarzają się prezentacje plastyków, koncerty albo tematy bardzo niszowe. Bywają też wykłady terenowe.

Ile osób przychodzi na POSULowe spotkania i kim są te osoby?
Średnio między 25 a 35, zimą oczywiście więcej, choć silny mróz też odstrasza od podróży po mieście. Bywały takie wykłady, gdzie do sali udało się upchnąć z 80 osób, a pozostali musieli niestety z braku miejsca odejść z kwitkiem sprzed drzwi. Jest parunastu bywalców, inni przychodzą co jakiś czas na interesujące ich tematy, ale można zauważyć pewną fluktuację ludzi.
Mniej niż 15 osób chyba nigdy nie było, a powodem niskiej frekwencji tego feralnego dnia była niespodziewana gwałtowna śnieżyca, która rozpętała na trzy godziny przed wykładem. Zwykle rocznie odbywa się 25 wykładów. Mamy patronat Miesięcznika Stolica i Związku Stowarzyszeń Praskich

Na wykłady przychodzą miłośnicy Pragi i Warszawy – amatorzy i zawodowcy (przewodnicy obecni i przyszli, działacze miejscy) albo ludzie zainteresowani danym tematem. Są w różnym wieku, bywają studenci i licealiści nawet, ludzie w wielu 30 i 40 lat, sporo jest emerytów. Oczywiście czasem zaglądają na chwilę posłuchać kilkuletnie dzieci z sąsiedztwa, a zdarzają się i psy 😉 Kotów nie zauważyłem, więc podejrzewam że myszy pod podłogą słuchają również uważnie. 🙂

Teraz trwa wakacyjna przerwa, kiedy ruszacie z kolejnymi wykładami?
Na pierwsze po wakacjach spotkanie zapraszamy 17 listopada 2014.
 
Dlaczego na siedzibę swojego uniwersytetu wybrałeś Pragę?
Wybraliśmy, bo zakładających było więcej, potem się wykruszyli. Nasz kurs odbywał się na Pradze i jej dotyczył, więc wybór był oczywisty. Lubię wszelką alternatywę: artystyczną, kulinarną, intelektualną… Na prawym brzegu mieszkam od 1995 roku.

Jesteś także przewodnikiem po Warszawie – po jakich miejscach najbardziej lubisz oprowadzać i dla czego?
Po wszystkich dzielnicach prawobrzeżnych (z Kamionkiem, Bródnem, Targówkiem…. ). Inne ulubione to Powiśle, Solec, Wola. Tam gdzie najwięcej ducha prawdziwego, przedwojennego miasta.

Dziękuję za rozmowę.

POSUL w sieci: www (tu znajdziecie m.in. listę ubiegłorocznych wykładów), facebook.