Miło nam zakomunikować, że w konkursie, w którym nagrodą są przewodniki kulinarne GoOut Warszawa 2014, zwyciężyły następujące osoby:

Helena Sokołowska

Michał Rybak

Co ciekawe, obie zwycięskie odpowiedzi dotyczą – zapewniamy, że przypadkowo – tego samego miejsca: restauracji Solec44. Widać sobie zasłużyła 🙂 

Gratulujemy zwycięzcom, nagrody zostaną przesłane pocztą przez wydawcę przewodnika, dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie, a tak brzmią nagrodzone rekomendacje:

Helena Sokołowska:

Osoba, która po raz pierwszy jest w Warszawie, najchętniej odwiedziłaby miejsce, które jest takie jak całe miasto.

Jest pamiętliwe, lubi podkreślać swoją historię i wspominać ją. Na różne sposoby. Nie stoi jednak zwrócone tylko ku przeszłości. Jest otwarte na nowatorskie przedsięwzięcia, nie boi się skandalu i często idzie pod prąd, nawet prowokacyjnie. Warszawa z tego, co dawne, tworzy rzeczy nowe, zaskakujące.

Taki jest właśnie Solec 44 oraz ludzie, którzy go tworzą. Opierają się oni na tradycyjnych składnikach oraz starych, zapomnianych metodach kulinarnych. Przypominają o polskich produktach i potrawach, które, niegdyś powszechne, zostały wyparte przez wszędobylskie pierogi i schabowe. Adaptują je i łączą w niecodzienny sposób, nie bojąc się eksperymentów. W ich kuchni znaleźć można zarówno smaki najprostsze, jak i bardzo zaskakujące. Ludzie Solca starają się, aby kulinaria i dobra zabawa szły ze sobą w parze, dlatego jest to miejsce, w którym chce się spędzać czas. 

Na Solcu można dowiedzieć się wiele o Warszawie, szczególnie o tej najmłodszej, która tworzy się na naszych oczach.

Michał Rybak:

Uważam, że dla osoba pierwszy raz odwiedzająca Warszawę najchętniej wybrałaby się do restauracji Solec. Czemu? To bardzo proste.

Wyobraźmy sobie następującą historię…

Ania siedziała w pociągu do Warszawy z tabletem w ręce. Było już po 8 i według planu o 9:30 miała już być na Dworcu Centralnym. Uśmiechała się delikatnie na myśl o pierwszej wizycie w stolicy. Już niedługo miała zacząć tu studia, ale na razie… na razie były jeszcze wakacje.

– Zaplanowałam już całą trasę zwiedzania – pomyślała. – Teraz jeszcze tylko jakieś miejsce na odpoczynek wieczorem…
Wtedy przypomniała sobie o znajomym, który ostatnio opowiadał jej o Warszawie. “Sprawdź GoOut, jakbyś nie wiedziała gdzie zjeść”, powiedział mimochodem kiedy pytała o kulinarną stronę stolicy. Ania weszła na stronę i zaczęła czytać opisy. Jej uwagę przykuła restauracja Solec. Brązowa kategoria wyglądała zachęcająco z perspektywy jej studenckiego budżetu.

– “Możemy wrzucić na luz” – przeczytała. – To mi się podoba! Pewno będę zmęczona zwiedzaniem… O, i planszówki, ale mega! Spytam Michała, co o tym myśli. – Michał był znajomym Ani, mieszkającym w Warszawie od urodzenia. Mimo swojej wielkiej sympatii do prawej strony Wisły, obie części Warszawy miał w małym palcu.
Ania wyciągnęła telefon i wybrała jego numer.
– Halo? – usłyszała w słuchawce po kilku sygnałach.
– Cześć Michał, słyszałeś coś o Solcu? Szukam swobodnego miejsca na dziś wieczór, zajrzałam do tego GoOut o którym mówiłeś i znalazłam to miejsce… Może wyskoczymy tam na planszówki i kolację?
– Solec 44? Ach! – westchnął Michał, który miał duszę romantyka – To jest dopiero miejsce. Warszawa w pigułce, a przy tym spokój… Byłem tam nieraz, zawsze można kogoś ciekawego poznać, na pierwszy raz będzie idealnie! No i Baron zadba o Twoje wymagające podniebienie, tego możesz być pewna. Pamiętam, że lubisz eksperymenty kulinarne… Wspaniale wybrałaś, gdybym to ja miał Ci polecać to pewno też byśmy tam wylądowali.
– Super! To co, o 19 na miejscu?
– Tak jest! Zdzwonimy się jeszcze.
– Okej – uśmiechnęła się do słuchawki Ania. – Do usłyszenia!
– Pa! – zakończył rozmowę Michał.
Ania schowała telefon i usiadła wygodnie, patrząc przez okno na pełne słońca polany przeplatane pojedynczymi zagajnikami i domkami. Pociąg mijał już pierwsze podwarszawskie miejscowości. “To będzie dobry dzień” – pomyślała, uśmiechając się…