Cukiernia na Żelaznej to niewątpliwie miejsce z klimatem: przemiła obsługa, lody przygotowywane według tradycyjnej receptury, pyszne ciasta, ciasteczka (wyśmienite eklery, rozpływające się w ustach ciasteczka z lawendą) i … najlepsze – zdaniem wielu – pączki w Warszawie. Przyjeżdżają tu po nie nawet mieszkańcy z drugiego końca miasta. Pracownia Cukiernicza Jerzego Waldemara Zosicza na mapie warszawskiej Woli jest już niemal 60 lat.
Wydaje się, że czas na skrzyżowaniu Żelaznej z Krochmalną zatrzymał się w miejscu. Cukiernia wita szyldem w starym stylu i takim samym od lat wystrojem wnętrza. Niewiele osób wie, że w tym budynku podczas okupacji na zapleczu mieściło się kino. Zakupione słodkości dostaniemy zawinięte w szary papier i przewiązane sznureczkiem. Cukiernię od ponad 30 lat prowadzi Wiesława Zosicz, która prężnie działa również w sieci: prowadzi bloga: cukiernia.zosicz.pl, na którym dzieli się ciekawymi informacjami na temat wypieków. My wybraliśmy się na Żelazną kilka dni przed tłustym czwartkiem, pączków na zdjęciach nie znajdziecie: z oczywistych powodów już ich nie było…
Zdjęcia: Jarek Zuzga
Wielkokrotnie jadłem bardzo dobre pączki z cukierni na ul. Żelaznej, ciasta również- makowce, serniki, mazurki itd i nigdy nie dostałem starych produktów, zawsze otrzymałem świerze ciasto, obsługa była miła a ceny są adekwatne do jakości produktów. Nie sądzę, aby ludzie, którzy na codzień jedzą tzw. wyroby cukiernicze z marketów byli autorytetem w kwestii wydawania jakichkolwiek opinii na temat produktów cukierniczych z rodzinnej cukierni z wieloletnią tradycją, która doskonale funkcjonowała już w czasach, kiedy ich jeszcze nie było na świecie… Tylo tego typu roztocze powinno kiedyś zdać sobie zprawę z tego, że bezpodstawna krytyka i nieuzasadniony chejt nic ich nie kosztuje, ale wyrządza wielką krzywdę innym ludziom- dlatego uważam, że takie negatywne działania- to zwykła patologia medialna i kropka. P.S. dobre pączki i ciasta zawsze się obronią, przed takim bydłem 🙂
Zgadzam się ze swoim przedmówcą – ciastka z Żelaznej róg Krochmalnej nawet kilka lat temu były niejadalne. Widać, że Pani Magda Liwosz była wyjątkowo wygłodniała skoro chwali stamtąd pączki i w ogóle to miejsce… Bardzo dziwne
Jak ktoś ma ochotę na stare ciastka, wysuszone na wiór eklery i pączki to jest to miejsce dla niego.
Obsługa ma już swoje lata i myślę, że nie nadaje się do prowadzenia tego biznesu… to trochę jak starsza babcia która trzyma 2 miesiące w kredensie jakieś stare ciastka i wyciąga je jak przyjdą goście… Za okupacji to może by przeszło ale w XXI w. to oni sobie sami strzelają w kolano.