Naszym gościem jest dziś Sylwia Chutnik – kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Prezeska Fundacji MaMa działającej na rzecz poprawy sytuacji matek w Polsce. Przewodniczka miejska po Warszawie. Pisarka i felietonistka. Autorka m.in. powieści „Kieszonkowy Atlas Kobiet” (Ha!Art 2008),  „Cwaniary” (Świat Książki 2012) oraz książki „Warszawa Kobiet” (Biblioteka Polityki 2011).

Zadaliśmy jej pytania z naszego kwestionariusza oraz kilka dodatkowych – oczywiście o Warszawie. Zapraszamy do lektury!

źródło zdjęcia: www.koninkowo.pl

Warszawa to miasto…  eklektyzmu: stylów architektonicznych, obyczajowości i klimatu miasta.

W Warszawie lubię…  to, co zarazem doprowadza mnie do szału: cwaniakowanie, korki i oblepiający brud powietrza.

W Warszawie nie lubię… przede wszystkim marudzących ludzi, którzy mieszkają tu od lat i co chwilę „chcą stąd wyjeżdżać”.

Prawdziwy warszawiak to… o nie! To jakby powiedzieć: „Prawdziwy Polak” – bardzo niebezpieczne stwierdzenia.

Moje ulubione miejsce w tym mieście… zależy od tego, gdzie aktualnie mieszkam, bo lubię głównie tereny, po których często się poruszam. Natomiast zawsze szczególnym miejscem jest dla mnie Pałac Młodzieży.

Jeśli nie Warszawa, to… po co jechać do innego miasta, skoro to jest takie ciekawe?

————————————————————————————————————————————————-

Jak wygląda Warszawa z perspektywy mamy i jednocześnie pisarki, a jak wyglądałaby idealna Warszawa, Warszawa Pani marzeń?
Trudno jest mówić czy myśleć o ideale. Mam wrażenie, że miasto nigdy takie nie będzie. Jest bowiem zlepkiem zazwyczaj przypadkowych osób, z których każda jest indywidualnością i ma inne oczekiwania. Dobrze jest jednak wtedy, kiedy osoby decyzyjne (urzędnicy, władze lokalne) myślą o różnych grupach społecznych i starają się tak dostosować przestrzeń publiczną, aby można było z niej korzystać. Niestety, rodzice małych dzieci, osoby niepełnosprawne mają wiele barier do pokonania, aby móc wyjść z domu. Moja perspektywa, chociaż mam już duże dziecko, nie zmieniła się od lat: to wieczne wściekanie się o wysokie krawężniki, brak podjazdów i nonszalancko zaparkowane samochody. W takich sprawach wyłączam myślenie pisarki i nie skupiam się na „malowniczej scenerii”.

Czy sądzi Pani, że Warszawa potrzebuje suberbohatera/superbohaterki?
Jeżeli taka postać miałaby natychmiast rozwiązać wszelkie problemy miasta? Tak, zdecydowanie. W praktyce wiemy jednak, że to niemożliwe. Widziałabym bardziej bandę supermieszkańców i mieszkanek, którzy chcieliby uratować swoje miasto z rąk pazernych kapitałów.

Czy „Cwaniary” to świadome nawiązanie do „Złego”?
Oczywiście, to świadoma gra z powieścią Tyrmanda i próba opisania Warszawy. Po swojemu, w czasach odległych od ruin i ostańców. „Zły” to dla mnie przede wszystkim miasto jako bohater, równoprawny z tymi, którym nadano człowiecze cechy.

Czy zgodzi się Pani, że Warszawa to miasto podziałów? Jaka jest tego przyczyna i jakie widzi Pani rozwiązanie?
Zwykle miasta to rozwarstwione sfery niesprawiedliwości społecznej. Przyczyną jest różnica między zapewnieniem podstawowych potrzeb ludzkich. W mieście widać to wyjątkowo jaskrawie, ponieważ obok siebie można zaobserwować żebraka i panią z laptopem pod pachą. Tworząca się średnia klasa miejska niejako tonuje te rozwarstwienie, ale tylko pozornie. Jako jedną z bolączek wskazałabym brak miejsc wspólnych i dbania o nie: niezależnie od stanu materialnego ludzie w mieście potrzebują takich obszarów jak parki, działki czy ławki, na których można przysiąść. Nie trzeba od razu czegoś kupować. Nie jestem ekonomistką, aby proponować rozwiązania: widzę za to dysproporcje między ludźmi, ponieważ błąd tkwi zarówno w budżecie na poziomie ogólnopaństwowym, jak i lokalnym.

W swoich książkach pokazuje Pani kobiecą stronę Warszawy, skąd czerpie Pani pisarskie inspiracje?
Zwykle trochę mieszam prawdę z fikcją i staram się osadzić te „zmiksowane” bohaterki w realną tkankę miejską. Topografia Warszawy ma zaświadczyć, że takie postaci jak te, które opisuję, można potencjalnie minąć na ulicy. Że to osoby żyjące obok nas. Inspiracją może być wygląd współpasażerki w tramwaju lub zasłyszany dialog. Pisarka to zawód opierający się w dużej mierze na podsłuchu.

Czy planuje Pani kolejne książki osadzone w Warszawie?
Na razie planuję. W maju ukaże się mój zbiór opowiadań, myślę, że bardzo warszawski.

Dziękuję za rozmowę.



Rozmawiała: Anna Rostkowska