Zazwyczaj fotografia jest rejestrowaniem tego, co rzeczywiste, teraźniejsze. Co jednak wtedy, gdy tematem zdjęć jest miejsce, które już dziś nie istnieje? Projekt “3 000 000” Macieja Jeziorka to próba zmierzenia się z wyzwaniem, jakim jest pamięć miasta.

Getto warszawskie założone dla ludności żydowskiej przez Niemców istniało na terenie Warszawy od 2 października 1940 do 16 maja 1943. Ponad 400 tysięcy spędzonych tam ludzi zabijano, głodzono i wywożono do obozów zagłady. Po powstaniu, które wybuchło 19 kwietniu 1943, z rozkazu Adolfa Hitlera getto zostało przez Niemców zrównane z ziemią. W dzisiejszej Warszawie nie pozostały po nim w zasadzie żadne fizyczne ślady.

getto0105

(fot. Maciej Jeziorek)

Fotograf Maciej Jeziorek, zainspirowany historycznym zdjęciem Roberta Capy, przedstawiającym kościół Św. Augustyna pośród bezkresu ruin getta, przez kilka miesięcy 2009 i 2010 roku, niemal archeologicznie poszukiwał pozostałości istnienia ludzi i budynków z czasów hitlerowskiego terroru. Używał własnoręcznie skonstruowanych aparatów z prymitywną optyką lub nawet jej brakiem (camera obscura), by jak najbardziej uprościć i zredukować proces fotografowania. Filtrował współczesną przestrzeń Warszawy przez swoją świadomość jej tragicznej historii. Starał się rozszerzyć przedmiot fotografii o to, co nie widoczne. Dziś warszawskie getto ukryte jest pod budynkami, ulicami i chodnikami m.in. Muranowa, Nowolipek, Mirowa, Nowego Miasta i części ścisłego centrum stolicy. Zadaliśmy Maćkowi kilka pytań dotyczących jego projektu.

Co oznacza dla Ciebie liczba 3 000 000?

W kontekście mojego projektu fotograficznego, trzy miliony metrów kwadratowych to w przybliżeniu obszar byłego Warszawskiego Getta. To rozległa przestrzeń. Z jednej strony Umschlagplatz, z drugiej Pałac Kultury.

Ogrom tego terenu mnie poraził. Podczas fotografowania dużo chodzę. Trzy miliony metrów to bardzo realne miliony kroków. Nie jakieś abstrakcyjne kilometry czy hektary.

Co Twój projekt mówi o Warszawie? 

Nie było takiego założenia. Impulsem do realizacji tego materiału nie było miasto. Była nim pamięć i świadomość. Co więcej, moja pamięć a nie kogoś innego. Zaintrygowało mnie, w jaki sposób mogę „zareagować” fotograficznie na to, że kiedyś w Warszawie było getto. Gdy zrodził się pomysł tej serii, mieszkałem na Muranowie. Pewnego dnia przyjrzałem się zdjęciu Roberta Cappy, na którym jest kościół Św. Augustyna na Nowolipkach a dookoła niego morze gruzów po getcie. Okazało się że mieszkam „w środku” tej fotografii. Z okna mojego mieszkania widziałem wieżę kościoła dokładnie pod tym samym kątem, co na zdjęciu Cappy. Dodaj do tego skalę zbrodni jaką w getcie podczas wojny popełniono oraz opowieści, że na Muranowie „się nie mieszka” . To wszystko razem było tak silnym impulsem, że musiałem coś z tym zrobić. Jestem od lat fotografem, więc sięgnąłem po aparat.

Dlaczego zdecydowałeś się na taką technikę fotografowania?

Wtedy, zresztą tak jak dziś, dużo eksperymentowałem. Poszukiwałem i nadal poszukuję jak najbardziej bezpośrednich form fotografowana. Pomyślałem, że do tego projektu, muszę użyć sprzętu, który nie będzie mnie odgradzał swoją technologią od rzeczy, które fotografuje. Trudno wymyślić coś prostszego od kamery otworkowej. Zbudowałem więc kilka takich aparatów i zacząłem nimi fotografować.

Jak się robi zdjęcia rzeczywistości, której już nie ma?

Nie można ich zrobić. Na poziomie podstawowym fotografia to procesy fizyczne i chemiczne. To bardzo realne. W tym sensie dane jest fotografowi tylko „tu i teraz”. To o co pytasz to raczej sposób nastrojenia się na pewne bodźce, motywy, obrazy. To pewnego rodzaju gra, która się toczy w głowie fotografa. Szczególnie jest to ciekawe w przypadku fotografii analogowej, bo rezultaty widzi się dopiero po pewnym czasie. Podczas realizowania „3 000 000” sam często byłem tymi efektami zaskoczony. Po to też, zrobiłem ten projekt. Mogłem przez niego spojrzeć na siebie trochę z boku.

Czy Twoim zdaniem warszawiacy pielęgnują dziś pamięć o historii swojego miasta czy raczej próbują od niej uciec i zapomnieć?

Mam wrażenie że świadomość bycia z Warszawy w kontekście jej historii, dopiero się kształtuje. Dziś warszawiakami są już częściej ci, którzy się tu urodzili, niektórzy to drugie lub trzecie pokolenie… To zupełnie inne więzi. Inaczej na ślady po kulach w ścianie szkoły reaguje przyjezdny-dorosły a inaczej dziecko, które do niej uczęszcza. Tu zaczyna się postrzeganie historii nie tylko jako wiedzy książkowej ale też jako osobistego doświadczenia w kontakcie z jej śladami. Wydaje mi się, że właśnie jesteśmy w trakcie tworzenia się „świadomości historycznej” w tym mieście. Zwłaszcza, że na szczęście od upadku „komuny” możemy swobodnie mówić o wszystkim.

Wernisaż wystawy odbędzie się 3 kwietnia (czwartek) o godz. 18:30, zaś o 19:00 zapraszamy na debatę zatytułowaną „Fotografia a zapisywanie pamięci”, w której wezmą udział Elżbieta Janicka, Karolina Sulej, Maciek Nabrdalik oraz Maciej Jeziorek. Wystawa potrwa do 27 kwietnia i będzie towarzyszyło wiele wydarzeń specjalnych, o czym będziemy Was informować na bieżąco.

Szczegóły:  www.fundacjanapo.pl oraz  www.jccwarszawa.pl/