O warszawskich wieżowcach wie z pewnością bardzo dużo, choć – jak sam skromnie przyznaje – ciągle jeszcze za mało. Z ogromnej pasji i chęci wyróżnienia się wśród kandydatów poszukujących pracy w branży architektonicznej zrodził się pomysł na wydanie albumu. „Wieżowce Warszawy. Cztery pory roku i cztery pory dnia” wydał własnym sumptem w 8 egzemplarzach. Dziś zostało mu już tylko dwa, jeden zawsze nosi przy sobie na wszelki wypadek, gdyby spotkał kogoś zainteresowanego tematem. Michał Uziębło – inżynier budownictwa z głową „w chmurach”, którzy marzy o tym, by kiedyś budować w stolicy wieżowce. W maju odwiedził nas podczas 4. edycji Okna na Warszawę, a dziś opowiada nam o najwyższych budynkach w Warszawie.

IMGP4489

Kiedy i w jakich okolicznościach wpadłeś na pomysł wydania albumu?

Ten pomysł ewaluował w mojej głowie już od dawna. Kiedy na studiach większość osób wybierała specjalizacje mostowe – to było wtedy bardzo modne – ja wiedziałem, że chcę iść w górę. Jednak przez pierwsze lata mojej pracy nic w tym kierunku nie zrobiłem no i wreszcie postanowiłem podjąć jakieś kroki, zrobić coś, żeby się wyróżnić na rynku, zwłaszcza że był to rok kryzysowy w naszej branży. Postanowiłem zacząć od tego, że sam poznam warszawskie wieżowce. Wziąłem do ręki aparat i wydrukowaną mapkę, na której zaznaczyłem budynki, i wyruszyłem w trasę. Już wtedy wiedziałem, że coś z tą dokumentacją później zrobię, ale nie miałem jeszcze skonkretyzowanych planów.

Ile wieżowców udokumentowałeś?

Czterdzieści jeden. Przyjąłem następujące kryterium: budynek wyższy niż 70 m, choć akceptowałem pewne niższe budynki, ale tylko dlatego że miały one większą wartość historyczną (np. budynek PAST-y).

Czyli o wieżowcach Warszawy wiesz wszystko?

Nie. Nie. Do tego to jeszcze daleko.

Czy podczas pracy przy albumie coś szczególnie zwróciło Twoją uwagę, zaskoczyło Cię?

Duże wrażenie zrobiły na mnie szczegóły na temat zniszczeń budynku Prudential podczas walk powstańczych. Został mocno uszkodzony pociskiem, w wyniku czego odchylił się znacząco od pionu, ale konstrukcja przetrwała!

Twój ulubiony wieżowiec w Warszawie?

Moim ulubionym jest PZU Tower, choć nie ze względów estetycznych, ale raczej sentymentalnych. Podczas tych moich wędrówek z aparatem, a dokładnie mam na myśli spacery w godzinach porannych, do PZU Tower dochodziłem zawsze w momencie, gdy wschodziło słońce. Odbijało się ono w budynku i tworzyło bardzo ładną perspektywę. A jeśli miałbym wybrać najładniejszy to bez wątpienia byłby to Cosmopolitan – smukły, elegancki i bardzo dobrze wykonany.

A jak oceniasz Plac Unii, który wzbudził wiele mieszanych odczuć?

Moim zdaniem to bardzo udana inwestycja. Jedno „ale” to zaburzona panorama na Belweder od strony Łazienek. Jednak jeśli chodzi o sam projekt i wykonanie, mnie on się bardzo podoba. Często o nim rozmawiam z różnymi osobami – zdarzyło mi się kilkakrotnie poruszać ten temat podczas Okna na Warszawę – i większości osób budynek ten się naprawdę podoba.

Czy Twoim zdaniem mamy się czym pochwalić, jeśli chodzi o budownictwo wieżowców, czy raczej wstydzić tego wszechobecnego chaosu?

Jest chaos, ale to urok tego miasta: taka próba połączenia starej zabudowy z nowoczesną. Do tego trzeba dodać problemy z kwestiami własnościowymi gruntów, co dodatkowo komplikuje wiele spraw. Ale moim zdaniem jak najbardziej mamy się czym chwalić. Moim zdaniem jesteśmy stolicą wieżowców. Te, które powstają są bardzo różnorodne, a nie takie same, na jedno kopyto.

Gdzie widzisz Warszawę za 10 lat? Jeszcze więcej wieżowców w centrum?

Wygląda na to, że ten „środek ciężkości” przesunie się w kierunku Woli. Dużo się tam buduje, a do tego dojdzie przecież otwarcie drugiej linii metra.

Czyli Wola warszawskim Manhattanem?

Nie. Wola nie będzie warszawskim Manhattanem. Warszawa i warszawskie wieżowce będą miały swój własny styl i charakter.

Dziękuję za rozmowę.

1017750_826623724034224_5600596137460996398_n

Więcej zdjęć i szczegółów na temat albumu Michała znajdziecie tutaj.