Czas teraz taki, że różni ludzie mówią/obiecują (niepotrzebne skreślić) różne rzeczy, a wszystko to po to, aby było nam w Warszawie lepiej, piękniej itp., itd., a przy okazji, by deko sympatyków i poparcia zdobyć. W takich oto okolicznościach pozwalam sobie na subiektywną listę tematów, którymi w Warszawie zająć się warto. Wyszło ich osiem, ale nie jest to lista zamknięta i oczywiście nie wyczerpuje spraw wartych uwagi. Ale pomarzyć dobra rzecz.

Plac Przystankowy (dawniej Defilad)

Temat i miejsce tyleż trudne, co omówione na wiele możliwych sposobów. A to miało być wielkomiejsko, z wieżowcami, które przesłonią PKiN, a to ze stołecznym central parkiem. Wirtualnie było tam już wiele, realnie wciąż mamy wspaniały parking oraz przystanek busów. Tak, wiem – dekret Bieruta, niejasne prawa własnościowe. Ale nie wymagam cudów. Chcę tylko, żeby ktoś uczciwie, z pomysłem, planem i determinacją zajął się tym miejscem – było nie było centrum miasta. Tak, aby stało się przestrzenią iście miejską, dostępną, wspólną dla mieszkańców i gości, którzy właśnie tu często stawiają swoje pierwsze kroki w Warszawie. To miejsce wciąż ma ogromny potencjał i marzy mi się, aby w końcu ktoś się nim zajął. Czas skończyć z mówieniem i produkowaniem kolejnych wizji.

Warszawa parkingami i busami stoi. Także w samym centrum.

Plac Parkingowy (dawniej Konstytucji)

O placach ostatnio głośno, bo i temat ważny i poważny. Warszawa ma wiele placów, które wymagają uwagi, dziś piszę o tylko o trzech. Kiedyś Plac Konstytucji miał być punktem docelowym pochodów pierwszomajowych kroczących szeroką Marszałkowską, pierwotnie na placu planowano nawet fontannę. Obecnie mamy gigantyczny parking i miejsce nieprzyjazne, przez które przejeżdża się szybko i szybko o nim zapomina. A przecież to miejsce ma ogromny potencjał i przestrzeń, w którą warto byłoby wprowadzić życie, a przez to ożywić całą wymierającą Marszałkowską. Na początek warunek jest jeden: wyprowadzić stąd parking (pod ziemię?) i wpuścić tam ludzi. Może paradoksalnie będzie to recepta na tak liczne w okolicy pustostany?

Auta, widzę auta, dużo aut. Parking na Placu Konstytucji.

Plac Samochodowy i Autobusowy (dawniej Bankowy)­­­

W wielu miejscach Warszawy doskwiera inwazja banków, tu, mimo nazwy, akurat nie ­­­­mamy tego problemu. Mamy za to auta, dużo aut. I jeszcze autobusy. I metro. Wspaniale. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla ludzi? Jak to gdzie – pod ziemią! Czy ktoś widział na placu Bankowym pieszych? Owszem są, przebiegający podczas przesiadki metro-tramwaj-autobus. Autobusem i autem można podjechać niemal pod sam Ratusz, ale może warto byłoby otworzyć się na pieszych nieco bardziej i wyprowadzić ich spod ziemi? Czy tylko ja mam wrażenie, że są oni w tym miejscu intruzami, a okolicą rządzą auta?

Porządne dworce autobusowe: Wschodni i Zachodni

Czy zdarza Wam się wyjeżdżać poza Warszawę autobusem? Ja czasem próbuję, choć przyznaję, nie jest to łatwe. Tak, to prawda, nieco się już zmieniło – nie ma dworca PKS Stadion, na którym podróżny tonął w błocie, ew. lawirował między straganami. Co mamy do dyspozycji? Dworzec Wschodni, Zachodni i szereg innych przystanków i przystaneczków różnych prywatnych przewoźników, które są rozsiane po całym mieście. Zdaję sobie sprawę, że miasto Warszawa i PKS to dwie odrębne instytucje, ale wydaje mi się, że dla miasta, ba, stolicy nawet, ośrodka akademickiego, rynku pracy (wymieniać dalej?) jednym z ważniejszych zadań jest zapewnienie dostępności z/do dla wszystkich zainteresowanych i rzetelnej informacji na temat skąd, czym i dokąd można się dostać/wydostać. Obecnie nic takiego nie istnieje. Pozdrawiam wszystkich podróżujących!

Rowery, rowerzyści 

Tu dużo się dzieje i właśnie dlatego piszę. Veturilo jest? Jest. Ścieżki są? Są, albo się robią. Ludzie jeżdżą? Jeżdżą. Pełnomocnik jest? Jest. No to o co mi chodzi? Ano właśnie. Sama jeżdżę, bo lubię: komunikacyjnie, dojazdowo i rekreacyjnie też się zdarza, więc wiem jak jest.
Dlatego poproszę o:

  • dokończenie ważnych ciągów ścieżek i uzupełnienie brakujących odcinków, to nam wszystkim ułatwi życie (przykład pierwszy z brzegu – brakujący odcinek przy Puławskiej od ul. Dolnej do +/- Rakowieckiej),
  • sprawne przeprowadzanie remontów i prac (odcinek przy Waryńskiego to już szczęśliwie chyba 5 miesiąc),
  • unikanie ‘kwiatków’ i absurdów przy budowie ścieżek (np. przy Placu Konstytucji/ul. Śniadeckich – przystanek autobusowy jest dobre 10 metrów od przejścia dla pieszych na ścieżce, o stłuczkę czy nieprzyjemną sytuację nietrudno),
  • sensowną edukację i rowerzystów, i kierowców, i pieszych. Bo skoro daliśmy już infrastrukturę i dalej nad nią pracujemy (co się chwali), to zadbajmy także, aby dobrze nam się te infrastrukturę współużytkowało.

Co autor tego fragmentu ścieżki miał na myśli?

Bilety komunikacji miejskiej

Po kilku kolejnych reformach zostały nam w kategorii krótkookresowej jedynie bilet dobowy i weekendowy. Czy to dobre i wystarczające rozwiązanie? Niekoniecznie. Warto rozważyć wprowadzenie biletów wieloprzejazdowych, które wykraczałyby poza 1 dzień, a nie ograniczałyby użytkownika do weekendu lub miesiąca. Może rozwiązaniem byłyby doładowywane kwotowo karty, np.  na 10, 20 i 50 zł, do wykorzystania przez dowolny okres (np. jeden miesiąc), z których każdorazowo przy skasowaniu pobierana byłaby kwota biletu? Przy takich rozwiązaniach standardem jest też to, że na im większą kwotę ładujesz, tym taniej w ostatecznym rozrachunku kosztuje bilet. Warszawa promuje komunikację miejska i rowerową, warto zatem szukać rozwiązań dających użytkownikom większą elastyczność z ich korzystania, szukać inspiracji w Polsce, i na świecie, i wprowadzać je u nas.

Reklama w przestrzeni publicznej

Niby reklamy i siatki wielkoformatowe się nie podobają, a jednak wciąż wiszą (i dostają na to zgody). Niby nie chcemy zaśmiecania przestrzeni publicznej, a wciąż pojawiają się coraz to bardziej wymyślne formy nośników, które wyrastają często w najmniej oczekiwanych miejscach (i dostają na to zgody). Pisaliśmy o tym na łamach Okna na Warszawę często i nie chcemy, żeby tak było. Potrzebne są skuteczne rozwiązania miejskie. Chcemy oglądać miasto i miejsca, a nie kolejne komunikaty reklamowe. Naprawdę.

Bilbordoza w pełnej krasie.

Zakochaj się w Warszawie! Serio?

Jak podaje strona warszawa2016.pl: „Zakochaj się w Warszawie” to tytuł stołecznej kampanii promocyjnej, której głównym celem jest zaprezentowanie pozytywnej energii i potencjału Warszawy oraz jej mieszkańców. Znakiem „Zakochaj się w Warszawie” były firmowane wszelkie przedsięwzięcia i imprezy kulturalne, a także starania miasta o uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Tytułu nie zdobyliśmy i warto rozważyć, czy to hasło jest najbardziej trafionym i słusznym w przypadku stolicy i do kogo właściwie jest kierowane?  Mam sporo wątpliwości. Ale to już temat na oddzielny materiał.

Tekst: Ania Rostkowska, fot.: Jarek Zuzga

PS. powyższy tekst nie jest elementem kampanii wyborczej i nie stanowi głosu po parcia dla żadnego z kandydatów/ugrupowań. To tylko moje prywatne marzenia. Ale może usłyszą o nich Ci, którzy mogą przekuć je w konkret?