Niektóre, jak przy Elektoralnej 12a, już nie istnieją. Przy Hożej i Wilczej są trzy, a przy Marszałkowskiej i Brzeskiej co najmniej cztery. Stoją w podwórkach starych kamienic, są też na klatkach schodowych, a nawet w mieszkaniach. Niektóre wmurowano w ściany budynków, inne stoją w wolnej przestrzeni. Przez wiele lat niezauważane, budzą dziś coraz większe zainteresowanie. Jednak wiele z nich jest zagrożonych zniszczeniem – czytamy w książce Magdaleny Stopy i Anny Bohdziewicz „Kapliczki Warszawskie”.
Kapliczki znajdziemy w prawie w każdej dzielnicy Warszawy – na Woli, Mokotowie, Żoliborzu, Śródmieściu, Ochocie. Ale najwięcej jest ich na Pradze. Ile dokładnie? Nie wiadomo, ponoć około czterystu. Nigdy jednak nie zrobiono ich inwentaryzacji, nie są bowiem wpisane do rejestru zabytków. Żeby rzecz uznać za zabytek musi mieć ona odpowiedni wiek – minimum 50 lat i tzw. cechy stylowe, czasem dochodzą inne kryteria, na przykład świadectwo minionej epoki lub szczególnego zdarzenia – wyjaśnia Magdalena Stopa, autorka tekstów w albumie „Kapliczki warszawskie”, z wykształcenia historyk sztuki. A warszawskie kapliczki przeważnie spełniają tylko ten ostatni warunek. Większość z nich nie ma wartości artystycznej, upamiętniają natomiast historyczne wydarzenia. Takiego nagromadzenia kapliczek nie ma w innych miastach – dodaje.
Przeszłość, która powraca
Kilka deseczek, szybka, figurka świętej i kapliczka gotowa. Domowym sposobem w czasie okupacji powstało ich wiele, ale nie wszystkie przetrwały próbę czasu. Nie mają wartości artystycznej, mają za to wartość sentymentalną. Stoją w podwórkach starych kamienic, często w otoczeniu koszy na śmieci, w ruinach, ale większość z nich jest zadbanych i regularnie doglądanych.
Dlaczego kapliczek jest w Warszawie tak dużo? Skąd taka wytrwałość współczesnych osób prywatnych w ich pielęgnacji?
Istnieje potrzeba sacrum, obecności tego co święte. Bo sacrum porządkuje świat, wyznacza to, co święte, a co nowe – mówi ks. dr Janusz Nowiński, wykładowca historii sztuki na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Obecność kapliczki, obrazka świętego czy krzyża jest bardzo ważna w wielu domach rzymskokatolickich. Wynika ona z potrzeby kontynuowania tradycji – tłumaczy.
Wiąże się to też z historią miasta, z okupacją, która była tu szczególnie ciężka i z powstaniem – dodaje Magdalena Stopa. Według wspomnień ludzi, z którymi rozmawiałam i z książki Marty Zielińskiej „Kapliczki Warszawy” wynika, że najwięcej powstało ich w 1943 roku. To był moment przesilenia grozy okupacyjnej, nastąpił wybuch uczuć religijnych. Po godzinie policyjnej nie można było chodzić do kościoła, obowiązywał zakaz zgromadzeń, więc ludzie stawiali kapliczki, figurki w tej przestrzeni, która była najbliższa i wydawała im się bezpieczna.
Kapliczki wczoraj….
Najczęściej kapliczkę tworzy figurka Matki Boskiej. Matka Boska była potrzebna, ponieważ w czasie Powstania podwórka kamienicy zamieniały się w cmentarze. Przy kapliczce ludzie się zbierali, modlili. Kapliczki były też dawniej miejscem prywatnych nabożeństw, szczególnie majowych. Często miały charakter prywatnej religijności. Kapliczki zastępowały kościoły – mówi ks. Nowiński. – Świątynie parafialne były zbyt odległe, więc takie kapliczki spełniały funkcję miejsca, gdzie ludzie realizowali swoje potrzeby religijne.
…i dziś
Pewna dziewczyna napisała o kapliczkach prace magisterską, ktoś nakręcił film, a zagraniczne wycieczki robią sobie przy nich zdjęcia, traktując je jak zabytek, lokalny folklor, który na pamiątkę trzeba uwiecznić. Dzisiaj nie ma już wspólnych modlitw przy kapliczce na podwórku, ludzie nie jednoczą się przy figurce. Czasem tylko ktoś przystanie na chwilę, przeżegna się, ktoś inny pomodli. Przy niektórych światełko pali się stale, zdarza się też, że ludzie zapalają przy kapliczce świeczki w różnych intencjach. Ktoś jednak wciąż pamięta.
Każda ma swoją historię
Historie warszawskich kapliczek są bardzo ciekawe, nieprawdopodobne. Najstarsze powstały w XVII wieku, ale te, których jest najwięcej – w czasie ostatniej wojny. Jedną z nich zbudował brat pani Emilii Kopiczyńskiej, pan Witold. Pani Emilia ma dziś 95 lat i dobrze pamięta tamten moment – Przy ulicy Kruczej zamieszkaliśmy jeszcze przed wojną i byliśmy bardzo zaangażowani w Powstanie – opowiada – Jeden z moich braci, Witold, zbudował kapliczkę w naszej kamienicy, a ja opiekowałam się nią przez prawie 60 lat. Teraz zajmuje się tym moja młodsza sąsiadka. Przy tej kapliczce odbywały się przysięgi AK-oców, były spowiedzi i odbył się nawet jeden ślub! – relacjonuje. Kapliczka ta stoi do dzisiaj w podwórku kamienicy przy ulicy Kruczej 13. Ma już 68 lat.
Kapliczki to świadectwo czasu, obyczajów, historii. Pełniły ważne funkcje społeczne i były świadkiem wielu przełomowych dla miasta momentów. Są też lokalną ciekawostką, chętnie dokumentowaną przez turystów. Szkoda, że ich los zależy wyłącznie od dobrej woli, sił i troskliwości okolicznych mieszkańców. To pamiątka dziejów dźwigająca troski pokoleń, dająca nadzieję i siłę. Nie zasługują na zapomnienie.
Renata Grabowska
Tekst pierwotnie ukazał się w Gazecie na Chmielnej
Dziękujemy za zaproszenie, chętnie obejrzymy.
Zapraszam na bloga o kapliczkach i krzyżach mazowieckich, w tym również warszawskich.
proszę o adres bloga
Ta z ulicy Miedzianej – piękna! Przeważnie Matki Boskie z kapliczek to obrazki oprawione w ramki a tu widać rękę artysty 🙂