Idea jest taka: sprzedawane są tu bardzo tanie, ale sprawne i niezużyte przedmioty codziennego użytku. Pieniądze ze sprzedaży zasilają konto fundacji Emmaus, która pomaga osobom z życiowymi problemami wyjść na prostą, m.in. poprzez pracę na potrzeby sklepu. Ceny są z zasady symboliczne, bo chodzi o to, żeby każdego było stać. Jeśli nie jesteśmy ubodzy, a chcemy tu zrobić zakupy, dobrze jest przynieść ze sobą swoje niepotrzebne rzeczy w podarunku, ale ważne, żeby były sprawne, nie bardzo zużyte lub nadawały się do naprawy.
Przyjechaliśmy do tego niesamowitego miejsca wieczorem, tuż przed zamknięciem, gdy już było ciemno. Kawęczyńska 30, zaraz obok wjazdu na teren zajezdni tramwajowej. Niepozorny domek, do którego prowadzi krótki podjazd z przedwojennego bruku, nie jest jeszcze dobrze oznaczony, bo Sklepowisko niedawno się tu wprowadziło. W środku amtosfera trochę jak w squacie, kolorowe ściany, zza drzwi słychać kogoś grającego na gitarze. Mocny zapach rozgrzanego węgla, bo za ogrzewanie służy piecyk. Zimno, ale przy piecyku cieplutko i miło.
Cztery spore pomieszczenia, podzielone tematycznie, w jednym rzeczy kuchenne, w drugim meble, potem ubrania i inne tekstylia i na końcu sprzęt RTV i rzeczy dla dzieci. Towaru bardzo dużo, ale miejsca do zapełnienie jeszcze też sporo. Sklep przyjmuje dary, można przynieść wszystko, co w domu nam zalega, a mogłoby się przydać innym.
Toniemy w dziale z ceramiką. Stosy talerzy, talerzyków, filiżanek, ceramika Ćmielów, Pruszków, różne epoki, dużo wczesnego, modnego obecnie wzornictwa z peerelu. Ceny – po złotówce, te droższe filiżanki – po 3 zł. Całe komplety, zestawy, ale też pojedyncze sztuki. Wśród nich wzornicze ciekawostki, półmiski w kształcie liści, zwierząt, metalowe zdobione termosy, rosyjskie sztućce. Dnia by nie starczyło, żeby to wszystko przejrzeć, niektóre rzeczy jeszcze nie rozpakowane leżą w kartonach. Wybierami kilka drobiazgów. Jeden z nich okaże się wartym osobnej historii, o czym niebawem napiszemy.
Oglądamy meble, modne dziś wzory z Polski ludowej, w bardzo dobrym stanie, do odświeżenia, ceny – bajecznie niskie. I o to chodzi, bo jeśli kogoś nie stać na Ikeę, to tutaj może kupić rzeczy fajne i tanie.
Na półeczkach, w zakamarkach, kątach, na parapetach, powciskane za rury i kable elektryczne – różne drobiazgi, maskotki, gadżety, bibeloty. Nie jest to ekspozycja, do jakiej przyzwyczająją nas sklepy – tu jest jak w domu, swojsko, kameralnie, miło.
Rozmawiamy z obsługą, która jest przemiła. Opowiadają o tym, jak to wszystko działa, co ludzie przynoszą, co kupują. Widać, że lubią tę pracę. Uśmiechają się. Proponują nam zniżkę, ale nie korzystamy – każda złotówka ma tutaj wartość. Oglądamy, zachwycamy się i robimy zdjęcia, żeby zachęcić Was do przyjścia. My na pewno tam wrócimy 🙂 Poniżej jeszcze kilka zdjęć:
Sklepowisko, ul. Kawęczyńska 30 03-772 Warszawa, czynne pon.-pt. 11:00-19:00, sob. 11:00-15:00, kontakt: grajewska@emmaus.org.pl, tel. (+48) 222 502 779.
Tekst i zdjęcia: Jarek Zuzga
Dziękuję Izie, że mnie tam zabrała 🙂
To już nie na Grajewskiej? Do tej pory jeździłam tam, ale fakt, ciasno było
Tak, przenieśli się.