Co z tym parkiem, czyli słów kilka o Parku Natolińskim

utworzone przez  | lip 25, 2016 | Artykuł, Felieton, Historia | 0 komentarzy

Część budynków Kolegium na terenie Parku Natolińskiego - jakimś cudem nikt na mnie nie krzyczał, że robię zdjęcie

Park Natoliński owiany jest tajemnicą, ponieważ od czasu jego rewitalizacji przez Fundację Centrum Europejskie Natolin pozostaje niedostępny dla odwiedzających (poza nielicznymi spacerami wraz z przewodnikiem). Wokół zespołu parkowo-pałacowego rozciąga się również Las Natoliński posiadający status rezerwatu. Powstaje pytanie czy prawie całkowite zamknięcie Parku Natolińskiego dla warszawiaków (i nie tylko), jest rzeczywiście podyktowane ochroną przyrody czy też ma być to miejsce elitarne, dostępne jedynie dla nielicznych, czyli studentów i kardy profesorskiej Kolegium Europejskiego?

Trochę historii

Historia Parku Natolińskiego rozpoczęła się, gdy Jan III Sobieski kupił wieś Milanowo, w której skład wchodziła również część natolińskiego lasu, gdzie stworzył zwierzyniec i Bażantarnię. Na polecenie Augusta Czartoryskiego wybudowany również został Pałac Potockich. Podczas dziedziczenia samego pałacu oraz przyległego do niego terenu, przez kolejnych właścicieli zostały dobudowane oficyna, wozownia ze stajnią i domy dozorców. Wybudowano również świątynię dorycką, bramę i most mauretański oraz akwedukt rzymski. Powstał również pomnik-sarkofag Natalii Potockiej. Wszystkie zabytki przetrwały początkowy okres II Wojny Światowej, jednak niestety zostały prawie doszczętnie zniszczone przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego. W 1945 roku Natolin upaństwowiono i przekazano Muzeum Narodowemu, dzięki czemu usunięto większość skutków wojennych zniszczeń. Niestety, z biegiem lat Pałac zaczął ponownie niszczeć. Dopiero w latach 90. XX w., po przejęciu Pałacu przez Fundację Centrum Europejskie, skutecznie zrewitalizowano Pałac i stan ten trwa do dziś. Nic tylko się cieszyć, ale…

Co z tym Parkiem?

Pałac Natoliński i jego przyległości zostały odrestaurowane, ale trudno się nimi cieszyć, skoro nie można go właściwie oglądać. To znaczy istnieje możliwość zwiedzania (od 2011 roku po interwencji władz Ursynowa w tej sprawie), ale jak piszą zainteresowani, możliwość dostania się na takie zwiedzanie graniczy z cudem, gdyż chętnych jest aż nadto, a liczba osób w grupie ograniczona do 20. Pytanie dlaczego tak właśnie jest. Teorii jest wiele. Według oficjalnych wypowiedzi obecnego burmistrza Ursynowa oraz przedstawicielki Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska celem takiego postępowania jest ochrona terenu rezerwatu, czyli pozostałości pradawnej puszczy mazowieckiej oraz około tysiąca drzew-pomników. Tylko dlaczego mieszkańcy nie mogą mieć dostępu do części pałacowej? Według władz Kolegium podyktowane jest to ochroną studiujących i mieszkających tam osób. Pytanie kto miałby im zagrażać i dlaczego?

Wśród samych mieszkańców Ursynowa zdania są również podzielone. Część chciałaby całkowitego udostępnienia Parku zwiedzającym. Inni natomiast zwracają uwagę na ryzyko zaśmiecania rezerwatu i zniszczenia jego naturalnego piękna.

Co o tym wszystkim sądzić?

A więc otwierać czy nie otwierać? Chciałoby się rzec „jestem za, a nawet przeciw”. Park i Rezerwat Natoliński jest jednym z kilku, do których wstęp jest wciąż zamknięty, a w tym wypadku wręcz zabarykadowany, ponieważ wejście na jego teren bez specjalnego pozwolenia jest niemożliwe. Wręcz można by zaśpiewać „moja stolica murem podzielona”. I tak jak przemawiają do mnie argumenty co do ochrony terenu Rezerwatu (zważywszy, że mam niestety okazję obserwować jak zaśmiecane są nadwiślańskie tereny obszaru Natura 2000 na Siekierkach), tak argument związany z ochroną studentów jest dla mnie mocno naciągany. W ten sposób tworzy się wrażenie specyficznej elitarności uczelni (prawie niczym Hogwart!), do której dostępu trzeba bronić przed tajemniczymi siłami zła. Cena odrestaurowania Pałacu i jego przyległości przez Centrum również wydaje się zbyt wysoka, jak na fakt, że podziwianie tego piękna jest tak niedostępne.

Co należałoby zrobić?

Czas przywrócić część Pałacową mieszkańcom – wszak bez problemu można zwiedzać Pałac na Wodzie w Łazienkach, czy ten w Wilanowie, a jeśli dobrze sobie przypominam, żadna uczelnia w Polsce nie jest tak zabarykadowana jak Kolegium. Nie widzę tutaj istotnych zagrożeń dla studentów, sądzę, że jest ono nie większe niż możliwość zamachu w metrze warszawskim, czy napadu na którąkolwiek (choćby zagraniczną szkołę). Oczywiście otwarcie Parku powinno odbyć się z należytą rozwagą i dbałością o część stanowiącą rezerwat, ponieważ jestem w stanie uwierzyć, że ludzie to jedyne stworzenia, które potrafią podcinać gałąź na której same siedzą. W tej materii rozumiem więc obawy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

A co Wy o tym wszystkim myślicie?