Willa prezydenta Narutowicza

Willa prezydenta Narutowicza

Willa prezydenta Narutowicza

Willa przy Parkowej 23 została zbudowana dla Gabriela Narutowicza w 1921 roku, niestety prezydent mieszkał w niej zaledwie 5 dni, do momentu swojej śmierci 16 grudnia 1922 roku. 

Dworkowy budynek uległ częściowemu zniszczeniu podczas powstania warszawskiego. Po wojnie, aż do 2000 roku, mieściło się w nim studium pielęgniarskie, po czym obiekt stał się własnością samorządu Mazowsza. Miał tu powstać Instytut Lecha Wałęsy, wykonano nawet pewne prace adaptacyjne, ale ostatecznie projekt nie został zrealizowany. Dziś dworek wpisany jest do rejestru zabytków i – jeśli macie na zbyciu kilkanaście milionów – możecie go sobie kupić.

Mieliśmy okazję zwiedzić ten pięknie położony na zapleczu Łazienek budynek. Wrażenie robi stojąca w ogrodzie olbrzymia topola czarna, która jest pomnikiem przyrody. Zapraszamy do obejrzenia kilku zdjęć z wyprawy (opisy i większe zdjęcia po kliknięciu):

Pałac Franciszka od ulicy Marszałkowskiej

Pałac Franciszka od ulicy Marszałkowskiej

Pałac Franciszka od ulicy Marszałkowskiej

Jedna z najważniejszych i najbardziej znanych warszawskich ulic – Marszałkowska – swoją nazwę zawdzięcza marszałkowi wielkiemu koronnemu Franciszkowi Bielińskiemu, który dla miasta zasłużył się m.in. wybrukowaniem ulic. Miał on, po swoim ojcu Kazimierzu Ludwiku, piękny barokowy pałac w Otwocku Wielkim.

Pałac w Otwocku Wielkim

Wybudowany w 1869 r., malowniczo położony na wyspie budynek pałacowy ma z Warszawą sporo współnego. Nie tylko mieszkał tu wspomniany marszałek Bieliński, ale bywali tu też rezydujący w stolicy królowie i ważni urzędnicy. Leżący na uboczu obiekt sprzyjał poufnym spotkaniom, właśnie tutaj król August II rozmawiał z carem Piotrem Wielkim o rozbiorze Polski. Projektantami budynku byli, w różnych okresach, warszawscy architekci: Karol Ceroni, Józef Fontana, a nawet sam Henryk Marconi.

Historia pałacu była burzliwa, warto ją poznać podczas oprowadzania po budynku przez przewodnika. Dość wspomnieć, że  w późniejszych latach budynek służył m.in. za koszary, dom poprawczy, a nawet miejsce internowania Lecha Wałęsy.

Dziś tonącą w zieleni rezydencję każdy może zwiedzić. Od 2004 roku pałac jest filią Muzeum Narodowego w Warszawie, które urządziło w nim Muzeum Wnętrz. Działa też tu kameralna kawiarenka, a jak macie ochotę na kontakt z naturą, polecamy relaks nad brzegiem czystego jeziora Rokola (które jest starorzeczem Wisły).

Podróż z Warszawy samochodem trwa ok. godziny, można też robić sobie wycieczką kolejowo-rowerową (wysiadamy na stacji Świder). Na obiad warto podejść do Gościńca Lipowego w Otwocku Wielkim – pyszne jedzenie! Uwaga: pałac można zwiedzać do końca października, od czwartku do niedzieli, w godz. 10-16. Poniżej mapka, która może ułatwi Wam dotarcie do celu (w nawigacji samochodej należy wpisać: Otwock Wielki, ul. Zamkowa 49):

Pałac w Otwocku Wielkim

Oraz kilka zdjęć dla zachęty:
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim
Pałac w Otwocku Wielkim

Tekst i zdjęcia: Jarek Zuzga

Warszawa po królewsku

Warszawa po królewsku

Warszawa po królewsku

Historia piwa Królewskiego prowadzi na Grzybowską do nieistniejącego już warszawskiego browaru Haberbush i Schele, założonego w XIX wieku. Do tych korzeni nawiązuje bardzo wyraźnie nowy, wprowadzony w tym roku wariant piwa – Królewskie Niefiltrowane.

Zarówno receptura, jak i opakowanie piwa zainspirowane są klimatem dawnej Warszawy i odwołują się do stołecznych tradycji. Królewskie Niefiltrowane jest warzone zgodnie z dawnymi praktykami i nie jest poddawane filtracji, dzięki czemu zachowuje charakterystyczne walory smakowe, naturalną mętność i pełny smak. Królewskie Niefiltrowane powstaje ze słodów jęczmiennych i pszenicznych, a wyróżnia je wyraźna, przyjemna goryczka. Nowe piwo zainspirowało również powstanie muralu, który przez miesiąc ozdabiał ścianę Domu Towarowego Braci Jabłkowskich przy Brackiej.

Początkowo mural przedstawiał czarno-biały obraz z lat 60-tych, widok z Placu Zamkowego na Trasę WZ.  Po dwóch tygodniach nabrał jednak kolorów – oczom przechodniów ukazała się współczesna, tętniąca życiem stolica. W ten symboliczny sposób twórcy chcieli pokreślić, jak Warszawa się zmienia, idzie z duchem czasu i rozwija. Najbardziej warszawska marka piwna, która zainicjowała ten projekt, podąża najwyraźniej tą samą ścieżką.

O warszawskich warsztatach kulinarnych organizowanych przez markę Królewskie, w których uczestniczyliśmy, możecie przeczytać tutaj.

Widok na Trasę WZ - pierwsza odsłona muralu, fot. materiały promocyjne
Widok na Trasę WZ – pierwsza odsłona muralu, fot. materiały promocyjne
Mural "nabiera" kolorów, fot. materiały promocyjne
Mural „nabiera” kolorów, fot. materiały promocyjne
Mural przy Brackiej - druga, "współczesna" odsłona, fot. materiały promocyjne
Mural przy Brackiej – druga, „współczesna” odsłona, fot. materiały promocyjne
A tak powstawał mural – krok po kroku
To nie mury tworzą teatr

To nie mury tworzą teatr

Jesteśmy spadkobiercami 6 milionów zamordowanych Żydów, którzy nie mogli opowiedzieć swojej historii – rozmowa z Gołdą Tencer, dyrektorką Teatru Żydowskiego i organizatorką Festiwalu Warszawa Singera.

Golda Tencer, dyr. Teatru Zydowskiego w Warszawie, czerwiec 2016, fot. Jarek Zuzga

Gołda Tencer, dyrektorka Teatru Żydowskiego w Warszawie, fot. Jarek Zuzga

 

Od Redakcji: Teatr Żydowski od wielu lat promuje kulturę żydowską w Polsce, a Gołda Tencer stała się twórczynią jednego z najbardziej znanych festiwali, którego celem również jest popularyzacja żydowskiej kultury, Festiwalu Singera. Trwa obecnie spór między właścicielem ziemi na której znajduje się Teatr Żydowski, firmą Ghelamco, a samym Teatrem, co do stanu technicznego budynku. Według Ghelamco stan Teatru zagraża życiu osób w nim przebywających, co uniemożliwia granie w nim spektakli. Dlatego też aktorzy postanowili zagrać sztukę – „Skrzypek na dachu” na placu Grzybowskim. 

Z Teatrem Żydowskim jest pani związana od wielu lat. Czy jest to pani miejsce na Ziemi?

Po przyjeździe do Warszawy byłam przez niecały rok związana z teatrem przy ulicy Królewskiej. Do Teatru Żydowskiego przyszłam w 1971 roku. Pamiętam jeszcze, jak był budowany. Dwa drzewa, które tu rosną (pani Gołda Tencer pokazuje widok za oknem, zastawionym teraz przez kraty – przyp.red.), zasadziłam razem z Szymonem Szurmiejem. Tak to już jest – wyrosło drzewo, ma gałęzie i w pewnym momencie przychodzi człowiek i odrąbuje te gałęzie. A to drzewo przecież zapuściło korzenie! Tak, teatr to moje miejsce na Ziemi. Po tej scenie chodziła Ida Kamińska, Szymon Szurmiej, cała plejada aktorów. A aktorów mieliśmy i mamy wspaniałych.

Ostatnio, grając poza deskami teatru, pod gołym niebem, udowodniliście, że to nie mury tworzą miejsce.

Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, czy to mury tworzą teatr, czy ludzie. Przychodziliśmy tu mając 18-20 lat, kończyliśmy studia teatralne, jesteśmy bardzo mocno związani z Teatrem Żydowskim. Niektórzy są tu od dwudziestu, trzydziestu lat. To całe nasze życie. Kiedy robiłam maturę w żydowskiej szkole im. Pereca w Łodzi, dostałam książkę Arnolda Szyfmana „Labirynt teatru”. Już wtedy wiedziałam, że będę aktorką. Występowałam od zawsze. I zawsze powtarzam: kocham to miasto, kocham ten teatr, no i publiczność, która do nas przychodzi.

Czy przekraczając wiele lat temu próg Teatru Żydowskiego przewidziała pani, że zwiąże się z nim na tak długo?

Tak. Od zawsze bardzo chciałam występować w Teatrze Żydowskim. Kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem, Teatr przyjeżdżał do Łodzi. Oglądałam dziesiątki razy te same przedstawienia, na przykład „Sen o Goldfadenie”. Po latach sama zagrałam Mirełe czy Bube Jachne. Wiedziałam, że to jest mój teatr i moja kultura. Teatr jest dla mnie pomnikiem. Czuję, że jesteśmy spadkobiercami 6 milionów zamordowanych Żydów, którzy nie mogli opowiedzieć swojej historii. My jesteśmy tymi, którzy powinni ciągnąć tę nić. Dlatego też dziesięć lat temu stworzyłam Centrum Kultury Jidysz. To dla mnie bardzo ważne. Tutaj, na placu Grzybowskim, tętniło życie żydowskie.

Plac Grzybowski bardzo zmienił się przez ostatnie lata.

Jaki był plac Grzybowski gdy zobaczyłam go po raz pierwszy wiele lat temu? Na pewno nie był betonowy. Przypominał mi miejsce jak z opowiadań Singera, plac, na którym jeszcze unosił się zapach czuleniu i innych wiktuałów. Kocham ten plac, rosłam razem z nim. Ma niesamowitą duszę. On mówi, on cały czas mówi. Zawsze chciałam stworzyć tu pomnik Matki Żydowskiej, która oddawała dzieci polskim matkom, które ratowały im życie. Irena Sendlerowa powiedziała kiedyś, że żałuje, że nie napisała o tym książki. Posadzić drzewo, wierzbę płaczącą – taki mam pomysł na pomnik. Mam jeszcze dużo planów, ale oczywiście na pierwszym miejscu jest mój teatr, aktorzy i cały zespół, który stworzył tu swój dom.

Wiele lat temu przyjechała pani z Łodzi do Warszawy. Jak ocenia pani Warszawę dzisiaj?

Warszawa jest moja i ja jestem jej” -­ powiedział Janusz Korczak. Wprawdzie kocham moją Łódź, ale kocham ją we wspomnieniach. Czuję się bardzo związana z Warszawą, a szczególnie z Teatrem. Plac Grzybowski, Teatr – to są moje miejsca, to są moje klimaty. Warszawa się zmieniła, zmienia się z dnia na dzień, zaczyna tętnić życiem. Jestem zakochana w Warszawie. Wybieram takie miejsca, które mają duszę.

Gdzie powinny skierować swoje kroki osoby, które zaczynają interesować się kulturą żydowską? Co warto przeczytać, obejrzeć?

Oczywiście przede wszystkim chciałabym polecić Teatr Żydowski, gdzie gramy bardzo duży przekrój sztuk, od „Dybuka” Mai Kleczewskiej, po „Aktorów Żydowskich” Anny Smolar. Zachęcam do sięgnięcia po książki Singera. Trudno mi polecić jedną, warto przeczytać je wszystkie. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś więcej o kulturze żydowskiej, przy Andersa 15 jest Centrum Kultury Jidisz. Można nauczyć się języka, zapisać się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Jest też Uniwersytet Otwarty. Na kursy języka jidisz przyjeżdżają osoby z Japonii, Ameryki, z Izraela, no i oczywiście z Polski. Jest też Muzeum Historii Żydów Polskich czy Żydowski Instytut Historyczny. Ja zapraszam do naszego Teatru.

Dziś lokalizacja Teatru Żydowskiego stoi pod znakiem zapytania.

Tak, ale kiedy graliśmy „Skrzypka na dachu” poza budynkiem teatru, na Placu Grzybowskim, było to coś niesamowitego – tyle ludzi przyszło, tyle młodzieży! Chyba wtedy do nas dotarło, że to nie tylko budynek tworzy teatr – chociaż ja tak do niedawna myślałam. To ludzie go tworzą. Mamy fantastyczny zespół aktorski. Jesteśmy spadkobiercami kultury żydowskiej i to na nas ciąży obowiązek jej przekazywania, który chętnie wykonujemy. Zapraszam na Festiwal Singera, którego Teatr Żydowski jest częścią. Na pewno wszystkie zaplanowane wydarzenia zlokalizowane na Placu Grzybowskim się odbędą. Wielkie podziękowanie dla dyrektora Teatru Kwadrat – Andrzeja Nejmana, który użyczył nam sali i użyczy nam jej również podczas trwania Festiwalu Singera. Gmina Żydowska również użyczy nam swoich pomieszczeń. Będziemy też w Pardon to Tu, w Cosmopolitanie. Festiwal wrósł w życie kulturalne Warszawy.

Festiwal Singera promuje kulturę żydowską, ale z racji współpracy z różnymi środowiskami można powiedzieć, że stał się ponadkulturowy.

Tak, on jest ponadkulturowy. Tradycja żydowska wyrosła z jednego pnia z kulturą polską. Jedna na drugą wpływa. Nie można ich rozdzielać i my tego na pewno nie będziemy robić.

Zobacz program Festiwalu Warszawa Singera

Rozmawiały: Karolina Przybysz-Smęda, Izabela Wojtal; zdjęcie: Jarek Zuzga

Forteczny weekend

Forteczny weekend

Forteczny weekend

Twierdza Modlin to kolejna nieodkryta perełka turystyczna, położona raptem 25 kilometrów od granic Warszawy. Choć sama nazwa „Modlin” stała się rozpoznawalna dzięki portowi lotniczemu, to zabytki twierdzy wciąż czekają na odwiedzających. Sierpniowy weekend jest doskonałą okazją na krótki wypad do miejsca, gdzie krzyżuje się historia Polski, carskiej Rosji oraz napoleońskiej Francji.

13901667_1119269501453154_1378845108_o

Historia, czyli skąd się to wzięło

Choć nie zachował się na to żaden materialny dowód, już Szwedzi w trakcie XVII-wiecznego potopu wybudowali na terenach dzisiejszej twierdzy budynki o charakterze wojskowym. Na malowniczy Modlin, położony w widłach Wisły i Narwi, zwrócił również uwagę Napoleon Bonaparte, a po jego sromotnej klęsce w kampanii rosyjskiej, twierdzą zainteresował się carat. Świadczy to o tym, że Modlin w oczach wielu dowódców spod różnych flag, przedstawiał niemałą wartość strategiczną. Miejsce na naturalnym wzniesieniu i otoczone rzekami, stanowiło wręcz wymarzoną lokalizację dla fortecy.

Napoleon nie zdążył nacieszyć się Modlinem zbyt długo, ani zbytnio go rozbudować — gorączkowe przygotowania do obrony rozpoczęły się dopiero po rozbiciu francuskiej ofensywy na terenie Rosji, a że twierdza nie mogła się wtedy pochwalić szczególnie imponującą wartością bojową, musiała w końcu skapitulować wobec kontruderzenia rosyjskiego. Dopiero za car Mikołaja I, wobec likwidacji Królestwa Polskiego, Modlin stawał się coraz potężniejszy — stanowił on bowiem jeden z ważniejszych elementów systemu obrony Warszawy. W latach 1832-1883 powstało wiele budynków, w tym słynna cytadela — niewielu wie, że jest to najdłuższy budynek w całej Europie. Imponujących rozmiarów budowla w kształcie pięciokąta, zwieńczona dwiema wieżami, liczy sobie 2250 metrów długości.

Twierdza była obiektem samowystarczalnym, toteż poza obiektami czysto wojskowymi możemy tam podziwiać również magazyny (prochownie), cały ciąg zaopatrzeniowy (pralnia, piekarnia) oraz słynny spichlerz, zniszczony pod niemieckimi bombami w 1939 roku. Oprócz tego, wewnętrzną cytadelę okala skomplikowany system murów, które — choć trudno dostępne — mogą być ciekawą atrakcją dla miłośników wspinaczki. Całości dopełnia Reduta Napoleona, budynek forteczny zaprojektowany podobno przez Bonapartego we własnej osobie oraz cmentarz wojenny, na którym pochowani są między innymi bezimienni polscy żołnierze polegli w czasie wojny obronnej 1920 roku.

Modlin 2

Jak zwiedzać?

Twierdza Modlin oferuje na tyle dużo atrakcji, że spokojnie zapełnimy nimi cały turystyczny dzień. Przed wyjazdem warto zapoznać się z darmowymi przewodnikami, które wstępnie przybliżą nam bogactwo historyczne twierdzy oraz lokalizację poszczególnych obiektów (przy czym warto pamiętać, że, aby nie psuć przyjemności odkrywania, nie wszystkie zostały wspomniane w niniejszym tekście). Większość z nich można zwiedzić samodzielnie i bez opłat (te pobierane są jedynie za wstęp do Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin i na Wieżę Czerwoną — szczególnie polecaną ze względu na fantastyczny widok). Warto jednak — zwłaszcza w przypadku grup, które Modlin odwiedzają po raz pierwszy — rozważyć wynajęcie przewodnika, który zapewni odpowiednią kolejność zwiedzania i merytoryczną wiedzę.

Zrzut ekranu 2016-08-03 o 21.57.31

 Zrzut ekranu 2016-08-03 o 22.14.44

Swoją wyprawę do Modlina najlepiej zacząć w „centrum dowodzenia”, czyli wspomnianym Muzeum. Nawet jeśli zrezygnujemy z przewodnika, znajdziemy tam bezpłatne mapki i materiały informacyjne (wliczając w to grę terenową z niedźwiedzicą Baśką Murmańską w roli głównej), a przy okazji zobaczymy ekspozycję wewnętrzną (niezły kawałek historii) oraz zewnętrzną (na tle skromnej kolekcji haubic zdecydowanie wyróżnia się samolot TS-11 Iskra).

13939954_1119269078119863_892989097_o

13931558_837393403028682_119699298_o

Spragnieni spokojniejszej rozrywki na łonie natury mogą udać się też na modlińską plażę, która oferuje spokojną atmosferę, możliwość wypożyczenia kajaków, a od czasu do czasu również nieco głośniejsze imprezy. Bazę gastronomiczną zapewnia kilka wątpliwej jakości lokali na terenie osiedla mieszkaniowego oraz zupełnie przyzwoita restauracja hotelu Royal.

A jak dotrzeć do Modlina? Najwygodniejszym środkiem transportu będzie oczywiście samochód, ale osoby nieposiadające prawa jazdy mogą liczyć na połączenia autobusowe (PKS Polonus Bus i prywatni przewoźnicy) oraz pociągi Kolei Mazowieckich. Do twierdzy najlepiej wybrać się w weekend, bowiem tylko wtedy możliwy jest wstęp na Wieżę Czerwoną.

Zdjęcia: Dominika Anastazja Blachowska, Zuzanna Kiwerska, Bartosz Cheda

Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów przy ul. Siennej

Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów przy ul. Siennej

Szpital Dziecięcy Bersohnów i Baumanów przy ul. Siennej

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć ze szpitala dziecięcego Bersohnów i Baumanów, wybudowanego w 1878 roku przy ul. Siennej. Zdjęcia pokazują wnętrza dwóch najważniejszych budynków: szpitala i laboratorium. W tych murach pracował m.in. Janusz Korczak.

Budynki wpisane są do gminnej ewidencji zabytków i są obecnie wystawione na sprzedaż. Prawo pierwokupu należy do Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.