Żelazna. Wolska ulica z charakterem [update 2021 r.]

Żelazna. Wolska ulica z charakterem [update 2021 r.]

Żelazna. Wolska ulica z charakterem [update 2021 r.]

Wzdłuż ulicy Żelaznej stoją latarnie na kratownicowych słupach. Niektóre z nich są przedwojenne – mają tabliczki znamionowe, a nawet ślady po kulach. Są nitowane, jak stare wiadukty czy mosty. Widać je na wszystkich zdjęciach Żelaznej z czasów okupacji. Pełniły funkcje latarni – wtedy jeszcze wieńczyły je piękne pastorały, dziś proste latarnie bez wyrazu, albo słupów trakcyjnych – bo Żelazną przecież jeździły tramwaje (szyny nadal są pod asfaltem). Słupy przetrwały wojnę, peerelowskie remonty, i choć w ostatnich latach trochę ich ubyło – wciąż stoją. Można powiedzieć, że są ikoną tej ulicy: tak jak ona – są zniszczone, ale mają charater. Po latach nadal dzielnie spełniają swoją funkcję.

No i doszły nas słuchy, że przy planowanym remoncie ulicy słupy te mają zostać zastąpione nowymi. Prawdę mówiąc, nie wiemy jeszcze na ile jest to potwierdzona informacja (link), ale od razu postanowiliśmy napisać właśnie o nich. Żeby zwrócić uwagę. Uwrażliwić. Kratownicowe słupy mogłyby (i powinny!) stać się symbolem tej ulicy, albo i całej okolicy, która była kiedyś przecież właśnie taka – industrialna, surowa, żelazna.

Zatem zaczęliśmy pisać, i okazało się, że wypada w ogóle napisać o paru innych ciekawostkach związanych z Żelazną. A potem wpadliśmy na pomysł, że łatwiej to pokazać na mapie. No i narysowaliśmy taki subiektywny spacerownik po tej części miasta. Może niektórzy z Was uznają to za śmiesze – w końcu Żelazna to nie jakiś Trakt Królewski. Ale dla nas to jest właśnie taki wolski trakt, który trzeba znać, bo tam jest kawał historii ukryty. I w dodatku po kawałku nam znika.

Jeśli ktoś chciałby sobie mapkę wydrukować, to polecamy pobrać plik o lepszej jakości w formacie PDF.

[UPDATE 2021 r.]

Lata lecą i na Żelaznej sporo się zmieniło. Najbardziej boli fakt usunięcia z ulicy wszystkich słupów kratownicowych (i zastąpienie ich współczesnymi) oraz zburzenie zabytkowej trafostacji pod numerem 24. Poniżej wersja mapki z naniesioną korektą z 2021 roku.

Co warszawiak powinien znaleźć pod choinką?

Co warszawiak powinien znaleźć pod choinką?

Oczywiście, że coś związanego z jego ukochanym miastem 🙂 Jak co roku, mamy dla Was listę propozycji gwiazdkowych prezentów, z których każdy miłośnik Warszawy powinien się ucieszyć.

1. Warszawa/musztarda – zrobiony w technice sitodruku plakat (50x70cm) przedstawiający charakterystyczne warszawskie obiekty – jest tu i produkowany na Żeraniu Polonez, i PKiN, i współczasna palma. Cena 99 zł, do kupienia tutaj.

ramka-WAWmusztarda

 

2.  Mapa Warszawy z 1935 roku – reprodukcja w formacie 78x110cm, wzbogacona ilustracjami najważniejszych budynków ówczesnej Warszawy. Cena 65 zł, do kupienia tutaj.

40-thickbox_default

 

3. Koszulka z miastem, które widziało wojnę – dosłownie – napis War-Saw wycięty z fotografii bombardowanej Warszawy. Rozmiar M i L, cena 59,90 zł, do kupienia tutaj.

103_536_big

 

4. Coś dla dzieci – gra pt. „Odkrywamy widoki Warszawy”. Nowe i stare widoki miasta, połączone barwnie opisaną historią, dzieci mogą ćwiczyć pamięć i jednocześnie uczyć się historii miasta. Cena 34 zł, do kupienia tutaj.

10834236_765780313459844_1914446718_o

 

5. Plakat z folkowym Pałacem Kultury, autorstwa Moniki Mrozowskiej. Format 40x50cm, cena 85 zł wraz z dostawą, do kupienia tutaj.

plakat_palac_40x50_3

 

6. Brudnopis Warszawski – notatnik, w którym piszmy i rysujemy na specjalnie dobranych zdjęciach Warszawy. Ok. 200 autorskich zdjęć, opisanych w języku polskim i angielskim. Cena 39 zł, do kupienia tutaj.

Brudnopis2_1

 

7. „Warszawa lata 50.” – album fotograficzny wypełniony zdjęciami stolicy z tamtych lat, cena 34,90 zł, do kupienia tutaj.Warszawa 50

 

8. Pałac Kultury do samodzielnego montażu – kartonowy model Pałacu, łatwy do zmontowania przez dzieci i dorosłych, cena 10 zł, do kupienia tutaj.

920x611_9194_003

 

9. Puzzle warszawskie – układamy mapę Warszawy z drewnianych puzzli. Wymiary układanki ok. 22×25 cm, cena 65 zł, do kupienia tutaj.

p18jbk28cc1khs11p81k161lbl1ldv4

 

10. Kubek z neonem „Miło Cię widzieć” – wspólny projekt Muzeum Nenów i Mamsam, przedstawiający zwycięski neon w konkursie „Neon dla Warszawy”. Cena ok. 43 zł, do kupienia tutaj.

MAMSAM_Milo_Cie_Widziec

19. Dzielnica – robicie to dobrze

19. Dzielnica – robicie to dobrze

Są przynajmniej dwa powody, dla których warto napisać o wystawie 19×19, która odbyła się na terenie 19. Dzielnicy przy ul. Kolejowej. Pierwszy – to udział znakomitych artystów, m.in. NeSpoon, Magdy Fokt czy Kacpra Kowalskiego. Drugi – to rzadkość, gdy deweloper mieszkaniowy zamiast inwestować w wielkoformatowe plandeki reklamowe, decyduje się wesprzeć warszawską kulturę. Dzięki temu wystawa mogła się odbyć, a powstające osiedle ma szansę zyskać wizerunek dzielnicy artystycznej. Jest to symbioza godna naśladowania.

Teren, na którym powstaje osiedle 19. Dzielnica to okolica industrialna. Były tu bocznice kolejowe, już przed wojną stały tutaj wagony z zaopatrzeniem warszawskich sklepów. Za PRLu było to zaplecze kolejowe wolskich fabryk, jeszcze do niedawna widać było szyny dochodzące do dawnych zakładów im. Waryńskiego, czyli prawie pod stację metra Rondo Daszyńskiego. Nie ma co udawać, że jest to zielona okolica, że są tu parki, a z okien słychać śpiew ptaków. Ale właśnie w takich miejscach chętnie goszczą artyści.

Artyści obecni na wystawie zrzeszeni są w grupie „Front Sztuki” i łączy ich inspiracja miastem. Niewykończone powierzchnie usługowe niewykończonego jeszcze osiedla bardzo dobrze pasują do prezentowanych dzieł sztuki. Zobaczcie galerię z tego wydarzenia:

Wystawa zajmuje kilkanaście pomieszczeń usługowych na parterze

 

Projekt osiedla powstał w pracowni Jems Architekci

Projekt osiedla powstał w pracowni Jems Architekci

 

Galeria Marii Piątek

 

Galeria Pawła Jackowskiego

 

Galeria Marty Kaweckiej, praca z serii „Fragmenty”

 

Zdjęcia lotnicze Kacpra Kowalskiego

 

Wideoinstalacja „Serwis dla gołębi” autorstwa NeSpoon

 

„Serwis dla gołębi”

 

Magdalena Fokt i jej praca z serii "Kamienie"

Magdalena Fokt i jej praca z serii „Kamienie”

 

Galeria Magdaleny Mosakowskiej

 

Galeria Agnieszki Zawiszy

 

Galeria linorytów Wojciecha Tylbora-Kubrakiewicza

Galeria linorytów Wojciecha Tylbora-Kubrakiewicza

 

Oczywiście pokazujemy Wam tylko kawałek tej wystawy, zachęcamy do odwiedzenia jej osobiście. Będzie można ją obejrzeć jeszcze przez tydzień, ale – mamy nadzieję – artyści wpiszą się w atmosferę tego miejsca na stałe.

19×19. Wystawa 19 artystów w 19. Dzielnicy. 21-23.11.2014, ul. Kolejowa 45, Warszawa, kontakt: 19×19@19dzielnica.pl, fb: https://www.facebook.com/events/1508760006042194/

Tekst i zdjęcia: Jarek Zuzga

Warszawa mozaikami stoi

Warszawa mozaikami stoi

Z warszawskimi mozaikami jest podobnie jak z przedwojennymi kamienicami. Niby wszyscy doceniają ich piękno, każdy się zgodzi, że powinny być chronione, remontowane, eksponowane, a mimo to co chwila któraś z nich bezpowrotnie znika. Większość kończy żywot po cichu, za budowlanym płotem, podczas remontów, modernizacji albo rozbiórek. O tym między innymi mówi Paweł Giergoń w książce „Mozaika warszawska”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Muzeum Powstania Warszawskiego.

Paweł Giergoń, autor książki "Mozaika warszawska" podczas spotkania autorskiego na dworcu Warszawa Śródmieście, fot. Jarek Zuzga

Paweł Giergoń, autor książki „Mozaika warszawska” podczas spotkania z czytelnikami na dworcu Warszawa Śródmieście, fot. Jarek Zuzga

Gwoli ścisłości – książka Giergonia to dokładny przegląd plastyki w architekturze Warszawy (powojennej). Czyli nie tylko mowa tam o mozaikach, ale też o ściennych malowidłach, freskach i polichromiach. Te 400 stron po brzegi wypełnione kolorowymi zdjęciami to pierwsze kompendium poświęcone temu gatunkowi sztuki miejskiej w stolicy.

Książka jest niesamowita. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Warszawa widziana z tej perspektywy to wielka galeria sztuki, i to sztuki najwyższych lotów. Paweł Giergoń jest prawdopodobnie jedyną osobą w mieście, która dysponuje tak rozległą wiedzą dotyczącą tego gatunku twórczości artystycznej, i ma tak bogate archiwum zdjęciowe. Mieliśmy przyjemność współpracować z Pawłem podczas akcji ratowania zaginionych malowideł Marka Włodarskiego, które zdobiły onegdaj PeDeT na Woli, i choć ostatecznie obrazy te ponownie przepadły, Paweł zdążył je sfotografować, skatalogować i opisać. Przynajmniej w tej formie ocalały.

Odnalezione malowidła Marka Włodarskiego zdobiące kiedyś PeDet na Woli, opisane i udokumentowane dzięki autorowi książki. Fot. Jarek Zuzga

Ocalałe fragmenty malowideł Włodarskiego ułożone przez autora książki w pierowotną formę.

Obrazów Włodarskiego było w sumie 12, i każdy składał się z 9 szyb. To jeden z nich, niekompletny. Fot. Paweł Giergoń

Promocja książki i spotkanie z autorem odbyło się w nietypowej, choć uzasadnionej scenerii  – w zachodniej wieżycy dworca Warszawa Śródmieście. To właśnie w tym obiekcie znajdują się jedne z najpiękniejszych mozaik, jak sam autor mówi – dzieło totalne, opracowane i wykonane przez zespół architektów i plastyków związanych z Zakładem Artystyczno-Badawczym Akademii Sztuk Pięknych. Dziś owo dzieło w części jest zasłonięte stoiskami handlowymi, a niektóre detale zostały usunięte podczas niedawno przeprowadzonego remontu.

Dworzec Warszawa Śródmieście był znakomitym miejscem na promocję tego typy książki. Fot. Jarek Zuzga

Dworzec Warszawa Śródmieście był znakomitym miejscem na promocję tego typu książki. Fot. Jarek Zuzga

Premiera książki cieszyła się dużym zainteresowaniem warszawiaków. Na zdjęciu prowadząca spotkanie Bogna Świątkowska. Fot. Jarek Zuzga

Warszawiacy licznie przybyli. Na zdjęciu prowadząca spotkanie Bogna Świątkowska. Fot. Jarek Zuzga

W książce są zdjęcia malowideł i mozaik, które dziś jeszcze istnieją, ale niebawem znikną, np. ceramiczne fragmenty elewacji Sezamu czy sgraffiti na elewacji dawnej fabryki wyrobów precyzyjnych im. K. Świerczewskiego. Czy można je jeszcze uratować? Pewnie nie – w przeciwieństwie do np. neonów, bezpieczne przeniesienie mozaiki czy ściennego malowidła jest bardzo czasochłonne i kosztowne. Nikt za to płacić nie będzie. Tym bardziej cenna jest książka Pawła Giergonia, bo tam przynajmniej one pozostaną.

Jedna z wielu omawianych w książce mozaik - na elewacji Teatru Żydowskiego. Fot. Jarek Zuzga

Jedna z wielu omawianych w książce mozaik – na elewacji Teatru Żydowskiego. Fot. Jarek Zuzga

Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki tej publikacji wzrośnie społeczna wrażliwość na ten rodzaj miejskiej sztuki, i może kiedyś na mozaiki znowu zapanuje moda? Pamiętajmy, że w podobny sposób – dzięki zaangażowaniu społeczników i miłośników dobrego wzornictwa –  powróciły do Warszawy neony.

Jarek Zuzga

Paweł Giergoń, „Mozaika warszawska. Przewodnik po plastyce w architekturze stolicy 1945-1989”, Wydawnictwo Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa, 2014

Imieliński dom funkcjonalny

Imieliński dom funkcjonalny

Właściwie to nie wiemy nawet, czy dom ten w ogóle został zbudowany. Na pewno został narysowany, bo jego projekt wpadł w nasze łapy trochę przypadkiem, przy likwidacji pewnego strychu na Mariensztacie. Rysunki przykuły naszą uwagę, bo prezentowały piękną, funkcjonalną bryłę, godną Saskiej Kępy czy Żoliborza, zobaczcie sami:

Wg opisu bydynek znajdować się miał na dalekiej Puławskiej, pod numerem 395. Projekt datowany na 1960 rok, miejsce opisywał jeszcze jako „działka w Imielinie”. Postanowiliśmy poszukać tego miejsca, na szczęście projekt zawierał mapkę, bo – jak się okazało – numeracja przy Puławskiej musiała się od tamtego czasu zmienić.

Dziś numer 395 jest trochę bliżej centrum, przy rogu z ul. Mysikrólika. To, co wskazuje mapka, sugeruje raczej dzisiejszą ulicę Pustułeczki. Układ ulic się zgadza, położenie wobec Jeziorka Imielińskiego również, co prawda zdjęcia satelitarne w Google nie pokazują żadnej bryły przypominającej dom z projektu, ale na żywo widać wszystko inaczej. Jedziemy zatem powęszyć.

Niestety, po objechaniu całej okolicy i wzbudzeniu podejrzeń części mieszkańców, którzy z okazji ładnej pogody pielili swoje ogródki, nie znaleźliśmy nic, co by mogło być tym domem, nawet po jakiejś gruntownej przebudowie. Wokół raczej nowe domy w stylu pałacykowym i trochę ceglanych ruder. Miejsce, które najprawdopodobniej przedstawiał projekt, wygląda tak:

O ile w ogóle mamy rację z tą lokalizacją, to jest spora szansa, że dom nigdy nie powstał. Bo raczej nikt by nie zburzył, ani nie przebudował domu o tak udanej architekturze, prawda? Tak czy owak, to śledztwo zakończyliśmy. Postanowiliśmy zatem dowiedzieć się więcej o architekcie, autorze tego projektu.

Edmund Sokołowski (ur. w Wilnie, w 1922 r.) był współtwórcą m.in. Akademii Medycznej (obecnie Uniwersytetu Medycznego) przy Banacha, w czasie Powstania Warszawskiego brał udział w działaniach pułku „Baszta” na Mokotowie, a po wojnie pracował m.in. u profesora Szymona Syrkusa (przy projektowaniu osiedla na Kole). Pracował też za granicą, m.in. w Algierii i Francji. Zmarł w 2006 roku.

Dom miał być w założeniu dwurodzinny, z dużym ogrodem. Nas ujął lekkością formy i funkcjonalnym układem. Takie werandy są dziś znowu modne! Dla tych, którzy interesują się architekturą załączamy jeszcze przekrój:

No i tyle z naszego „śledztwa”. Może to i nic wielkiego, ale jakaś drobna rzecz związana z historią Warszawy zostanie dla przyszłych pokoleń, może kiedyś komuś się przyda. My mieliśmy przy okazji wycieczkę krajoznawczą i dowiedzieliśmy się czegoś o autorze projektu. Nie mamy nic przeciwko, żeby taka architektura wróciła do Warszawy 🙂