„Przenosimy sztab do Adrii!”

„Przenosimy sztab do Adrii!”

„Przenosimy sztab do Adrii!”

— krzyczał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, a właściwie odgrywający jego rolę Mikołaj Cieślak w jednym ze skeczy Kabaretu Moralnego Niepokoju. I choć to tylko humorystyczna scenka, to skutecznie przywołuje postać słynnego generała-szarmanta i koloryt legendarnego wręcz warszawskiego lokalu „Adria”. Dość nieoczekiwanie, „Adria” została wskrzeszona w dokładnie tej samej co dawniej lokalizacji — przy ulicy Moniuszki. 11 kwietnia odbył się tam pierwszy od lat uroczysty bankiet.
„Adrii” żadnemu miłośnikowi Warszawy przedstawiać chyba nie trzeba. Przypomnijmy jednak, że mowa o jednym z najbardziej eleganckich i modnych miejsc przedwojennej stolicy. Otwarta w 1931 roku, stanowiła prawdziwy rozrywkowy kombinat, łącząc cechy restauracji, baru w stylu amerykańskim i dancingu. Inżynierów zachwycała innowacyjnymi rozwiązaniami technicznymi, stałych bywalców kusiła wykwintną atmosferą i luksusem, a wielbicieli kultury — przyciągała koncertami takich znakomitości jak Jerzy Petersburski czy Hanka Ordonówna.
Wokół „Adrii” szybko wytworzył się nimb luksusu i elitarności, a także cały szereg anegdotek, których bohaterem nierzadko stawał się wspomniany już Wieniawa-Długoszowski, jedna z najbarwniejszych postaci polskiego 20-lecia międzywojennego (najsłynniejsza chyba z owych historii głosi, że generał miał onegdaj wjechać do lokalu na koniu). Niestety, na długiej liście ofiar II wojny światowej nie zabrakło „Adrii”; została co prawda reaktywowana w latach 70., jednak wyraźnie brakowało jej dawnego prestiżu. W końcu podupadła zupełnie i została zamknięta na cztery spusty.

Nie jest więc dziwne, że informacja o ożywieniu „Adrii” wywołała w redakcji „Okna na Warszawę” poruszenie. Odtworzenie klimatu takiego miejsca wydawało się zadaniem niezwykle trudnym (jeśli w ogóle możliwym). Warto dodać, że jest to kolejna — po „Małej Ziemiańskiej”, otwartej w 2015 roku przy ulicy Oleandrów — godna uwagi inicjatywa przywracania zapomnianym warszawskim lokalu dawnego blasku. 

Bankiet rozpoczął się około godziny 19:30 i już od samego początku widać było, że organizatorzy dołożyli starań, by nadać mu cechy eleganckiego wieczoru. Pośród gości — ubranych, jak na taką okazję przystało, w stroje wieczorowe — krążyli nie tylko kelnerzy serwujący napoje i przekąski, ale i dźwięki przedwojennej muzyki w wykonaniu kilku zespołów. Stare melodie można było usłyszeć na obu „pokładach” lokalu, a bezbłędny repertuar skutecznie przeniósł całe towarzystwo w przeszłość. Stroną gastronomiczną przedsięwzięcia zajął się popularny restaurator Michel Moran, który, znany jest nie tylko zabawnych potyczek z językiem polskim, ale i znakomitej kuchni. Całość uświetniły występy taneczne w dawnej sali dancingowej.
Jaka będzie nowa „Adria”? Nowi właściciele budynku przy ulicy Moniuszki zdradzają, że chcą przywrócić kamienicy dawny blask. Już wkrótce dowiemy się, co dokładnie powstanie w tym słynnym miejscu.

Wypada cieszyć się z faktu, że legenda „Adrii” nie została zapomniana i że znalazły się osoby skore do jej ożywienia — w tej czy innej formie. Kulturalna mapa stolicy wzbogaciła się zatem o kolejny punkt utrzymany głęboko w stylistyce „retro”, a takiej informacji trudno nie uznać za miłą. „Premierowy” wieczór przy ulicy Moniuszki 8 napawa optymizmem i pozostaje mieć nadzieję, że uda się odbudować legendę „Adrii” jako jednego z najelegantszych i najbardziej wykwintnych miejsc Warszawy.

Wieczór galowy „Cafe Adria”, wtorek, 11 kwietnia 2017 r., ul. Moniuszki 8. Partnerem wydarzenia była marka Saska. Tekst Bartosz Cheda, zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe, materiały organizatora

Ile jest krzyży na Placu Trzech Krzyży?

Ile jest krzyży na Placu Trzech Krzyży?

Ile jest krzyży na Placu Trzech Krzyży?

Ile jest krzyży na Placu Trzech Krzyży? Ile razy w historii zakonu siostry wizytki opuszczały jego mury? W którym kościele Barbara i Bogumił z „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej brali ślub, a który drewniany kościół jest najstarszym w Warszawie? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w książce Piotra Otrębskiego pt. „Kościoły i kaplice”, która ukazała się zaledwie kilka tygodni temu w serii „Echa dawnej Warszawy”, za którą stoi „Skarpa Warszawska”.

Publikacja zawiera historie siedemnastu stołecznych świątyń katolickich oraz cerkwi. Dobór omawianych obiektów nie jest zaskakujący, bo znalazły się wśród nich m.in.: katedra św. Jana, bazylika Świętego Krzyża, kościół św. Michała Archanioła, kościół św. Aleksandra, cerkiew św. Marii Magdaleny czy Wizytki. „Kościoły i kaplice” to brzmi trochę odstraszająco i przewidywalnie. Autorowi udało się jednak uniknąć roli varsavianisty w przykurzonym płaszczu i berecie na bakier, który zwraca się do czytelnika oficjalnym, akademickim tonem. Książka napisana jest lekkim, przystępnym językiem, w formie tak lubianej przez Warszawiaków gawędy z licznymi słówkami z gwary warszawskiej. Otrębski nie zwraca się do nas ex cathedra, używając skomplikowanych terminów i snując nudnawe opowieści, w których data goni datę. Oczywiście ważne jest tło historyczne i przedstawione są dzieje powstania wszystkich świątyń, ale jest to przeplatane anegdotami, legendami i odniesieniami do literatury pięknej. Wiele tu też ciekawostek, jak np. o figurze Stanisława Moniuszki, która znajdowała się w kościele Wszystkich Świętych czy powiązaniach kościoła św. Aleksandra z… wolonomularstwem. Varsavianista powołuje się często na źródła historyczne, co urozmaica jego opowieść. Każdy opis zawiera ponadto materiały ikonograficzne, zarówno archiwalne, jak i współczesne.
Kościół św. Michała Archanioła po II wojnie światowej. Zdjęcie ze zbiorów kancelarii parafii.

Kościół św. Michała Archanioła po II wojnie światowej. Zdjęcie ze zbiorów kancelarii parafii.

Kolumny w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na Michałowie. Kolumny zostały wykonane dla bazyliki św. Pawła za Murami, ale okazały się za krótkie.

Kolumny w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na Michałowie. Kolumny zostały wykonane dla bazyliki św. Pawła za Murami, ale okazały się za krótkie.

Książka Otrębskiego jest dobrym kompendium wiedzy o stołecznych kościołach. Tym, którzy już znają co nieco ich historię może posłużyć jako materiał do ugruntowania wiedzy, dla tych zaś, którzy dopiero zaczynają poznawać dzieje Warszawy i jej ważniejszych obiektów, będzie dobrym początkiem. „Kościoły i kaplice” ze względu na przystępny język i syntetyczne teksty mogą posłużyć także za przewodnik po warszawskich kościołach.
Wszystkim zainteresowanym polecamy spotkanie z Piotrem Otrębskim, które odbędzie się 24 lutego (piątek) o godz. 18:00. Szczegóły znajdziecie tu.

Iza Kieszek-Wasilewska

Ul. Miodowa i kościół oo. kapucynów - widok sprzed I wojny światowej (karta wydana w czasie wojny). Karta pocztowa ze zbiorów Piotra Otrębskiego

Ul. Miodowa i kościół oo. kapucynów – widok sprzed I wojny światowej (karta wydana w czasie wojny). Karta pocztowa ze zbiorów Piotra Otrębskiego

10 propozycji prezentów dla miłośników Warszawy

10 propozycji prezentów dla miłośników Warszawy

10 propozycji prezentów dla miłośników Warszawy

Jak co roku, gdy zbliżają się Mikołajki i święta Bożego Narodzenia, chcemy Wam zaproponować 10 prezentów, które powinny ucieszyć każdego miłośnika Warszawy. Mamy nadzieję, że Wam się spodobają, staraliśmy się wybrać same nowości.

Plakat „Mapa Warszawy”

Plakat w formacie 50x70cm (B2), drukowany na papierze kredowym 170g, pakowany w sztywną, kartonową tubę. Jest to mapa centrum Warszawy w formie ilustracji, zawierającej najważniejsze obiekty i arterie, która mimo swojego artystycznego charakteru dość wiernie odwzorowuje topografię miasta. Dzięki biało-czarnej kolorystyce plakat pasuje do każdego wnętrza i jest idealny na prezent! Projekt: Joanna Rzezak. Cena 59,90 zł, od Hellowawa, do kupienia tutaj.

Podstawki korkowe „Koty Wielkomiejskie”

Koty, jak wiadomo, nie tylko rządzą internetem, ale i miejskimi podwórkami. Śpią na staromiejskich murach, wygrzewają się na dachach kamienic, przemykają po podwórkach, odpoczywają na parapetach okien, skaczą po ogrodzeniach – są stałym elementem miejskiego krajobrazu. Dla wszystkich miłośników tych sympatycznych zwierząt polecamy korkowe podstawki, 6 sztuk w pudełku, cena 39 zł, do kupienia tu: Warsaw Slow Design.

Podstawki "Koty Wielkomiejskie"

Torba płócienna „Warszawa”

Z sitodrukowym napisem, wymiary 40 x 49 cm, wykonana z grubego płótna, cena 49 zł. Od Notoładnie Studio (zamówienia mailowo: notoladnie@notoladnie.pl)

Pralina Warszawska

Osiem pralin w czterech smakach: truskawka, matcha, kokos, czekolada. Same zdrowe składniki. Cena 13 zł, do kupienia tutaj.

Morowe – Rajtuzy Stołeczne

Rajtuzy na zycher: do roboty, do chawiry i na balety z ferajną. Rajtuzy przystroją twoje nogi miejscówkami, z których znana jest Warszawa: PeKiN, Syrenka i Biurowce. To nie ganc pomada, to prawdziwy cymesik, dla każdej aligantki. Cena 25 zł, do kupienia tutaj.

Antologia „Legendy Warszawskie”

Pięknie zaprojektowany zbiór warszawskich legend, pisanych przez różnych autorów na przestrzeni dziejów. Dla dorosłych i dla dzieci. Do kupienia tutaj, cena 59 zł.

Fotoobraz „Sen o Warszawie”

Wydrukowana w dużym formacie praca Aleksandy Łogusz, specjalistki od fotografowania miasta z lotu ptaka. Wydruk na płótnie, dostępny w poręcznym rozmiarze 80×50 cm,reprezentacyjnym  120x80cm oraz mega 150x100cm. Cena 249-599 zł, do kupienia tutaj.

Album „Warszawa. Warsaw”

Autorski album i jednocześnie przewodnik po interesujących miejscach stolicy. Gdzie zjeść dobre śniadanie, gdzie napić się kawy, co ciekawego można kupić na pamiątkę z Warszawy – o tym pisze dziennikarka Agnieszka Kowalska. Dużo zdjęć. Cena 120 zł, do kupienia (od 5 grudnia) tutaj.

Archiklocki „Warszawskie Wieżowce”

Z 28 bukowych klocków można ułożyć trzy warszawskie wieżowce: Prudential, PKiN i Cosmopolitan. Cena 150 zł, do kupienia tutaj.

Talerz „Mermaid”

Dekoracyjny (ale też i do podawania jedzenia) talerz z motywem syrenkowym, średnica 26 cm. Od Look At Me Plates, cena 119 zł, do kupienia tutaj.

Kalendarz z mapą Warszawy

Kalendarz ścienny, na szarej tekturze grubości 2.5 mm, z wypalanymi szczegółami. Wisła wycięta na wylot. Do kupienia od poniedziałku 5 grudnia na stronie, cena 190.00 zł.

ZDM broni pracowników przed agresją. Komentarze: dobrze im tak

ZDM broni pracowników przed agresją. Komentarze: dobrze im tak

ZDM broni pracowników przed agresją. Komentarze: dobrze im tak

W ciągu ostatnich trzech lat pracownicy Zarządu Dróg Miejskich zgłosili 62 przypadki agresji ze strony kontrolowanych przez nich kierowców. To sporo, a pewnie jest ich więcej, bo nie wszystkie są zgłaszane. ZDM rozpoczął właśnie kampanię społeczną „Kontroluj się”, w ramach której powstał film mający pokazać zjawisko i uzmysłowić agresorom, że swoim zachowaniem krzywdzą innych. 

Profesjonalnie zrealizowany klip (w rolę kontrolerów wcielili się aktorzy, ale głos jest autentyczny – należy do pokrzywdzonych pracowników ZDM) wywołał w mediach społecznościowych falę komentarzy. Wynikają z nich dwie rzeczy: przede wszystkim dużo osób myli kontrolerów ZDM z innymi pracownikami służb miejskich. Najczęściej z kontrolerami ZTM (czyli tymi, którzy sprawdzają bilety za przejazd komunikacją miejską) lub ze Strażą Miejską. Gwoli wyjaśnienia: kontrolerzy ZDMu zajmują się wyłącznie sprawdzaniem opłat za parkowanie samochodów w Strefie Płatnego Parkowania, i różnią się od innych m.in. tym, że nie są funkcjonariuszami publicznymi, czyli ewentualna agresja wobec nich nie jest surowiej karana, jak jest np. w przypadku policjanta czy strażnika miejskiego. Być może dlatego niektórzy kierowcy czują się bezkarni – uderzenie w twarz, celowe potrącenie, oplucie – to przykłady agresji, z którymi spotykają się kontrolerzy.

Druga rzecz, która wynika z komentarzy umieszczanych pod filmem, jest dużo smutniejsza. Otóż naprawdę sporo osób uważa, że agresja jest uzasadniona, a kontrolerzy sami są sobie winni. I nie wstydzą się pisać o tym na publicznym profilu, podpisując się imieniem i nazwiskiem. Ciężko w ogóle podejmować dyskusję wobec takich poglądów. Nie czujemy się, jako Okno na Warszawę, jakimiś moralizatorami, obrońcami przyzwoitości czy innymi etykami, ale czytając niektóre komentarze, robi się nam po prostu smutno. Co się z nami, do cholery, dzieje, że nie widzimy nic złego w opluciu człowieka, który wykonuje, zgodnie z prawem, swoją pracę? Jeśli prawo nam się nie podoba, pokażmy to w następnych wyborach, a nie agresywnym zachowaniem na ulicy.

Poniżej kilka przykładowych wypowiedzi wziętych z facebookowego profilu ZDM:

Kontroluj się - kampania społeczna ZDM
Apelujemy: agresja rodzi kolejną agresję. To nie pusty slogan. Okażmy sobie odrobinę szacunku na co dzień, a będzie się w tym mieście lepiej żyło.
Litery z warszawskich ulic

Litery z warszawskich ulic

Litery z warszawskich ulic

Grupa projektantów opracowała 12 krojów pisma, inspirując się typografią charakterystyczną dla Warszawy – współczesnej i historycznej. Rezultat jest znakomity! 

Twórcy, czyli Rafał Buchner, Beata Kurek, Maciej Połczyński, Joanna Angulska, Anna Wieluńska, Mateusz Machalski, Ludka Niezgoda, Maciej Włoczewski, Robert Jarzec, Zuzanna Rogatty i Szymon Sznajder, w swoich projektach nawiązali m.in. do stołecznych neonów, szyldów, ale też do tzw. tagów, czyli sprayowych bazgrołów na murach. Fonty, które możecie pobrać za darmo z tej strony, sprawdzą się na plakatach, reklamach, ale też w tekstach ciągłych.

Cieszymy się, że powstała ta inicjatywa – mamy nadzieję, że fonty będą szeroko stosowane. My już wypróbowaliśmy, za faworyta mamy krój „Lombard” (piąty przykład od góry), ale pozostałe też bardzo ciekawe.

Warszawskie Kroje
Berlińskie wzory w Warszawie

Berlińskie wzory w Warszawie

Berlińskie wzory w Warszawie

Na dwa tygodnie zagościł w Warszawie „Pop into Berlin” – wędrujący po Europie sklep i klub promujący stolicę Niemiec. Zlokalizowany przy placu Dąbrowskiego 8, w pierwszym tygodniu (od 17 do 23 października) prezentuje wzornictwo użytkowe oraz modę najciekawszych berlińskich twórców.

Najfajniesze – naszym zdaniem – są liczne gadżety z symbolem Berlina – pieszym ludzikiem przechodzącym przez jezdnię (niem. „Ampelmännchen„). Ludzik ów, w wersji zielonej i czerwonej, występuje m.in. na parasolach, torbach, breloczkach, magnesach, a nawet jako makaron czy foremka do ciastka. Historia tego ludzika jest ciekawa: stworzył go w latach 60. XX w. Karl Peglau, pochodzący ze wschodnich Niemiec psycholog. Badał on różne figury i kształty, na które odpowiedni sposób reagują przechodnie – w rezultacie zaprojektował ludzika w kapeluszu z rozłożonymi rękoma (znak „stój”) oraz idącego. Dziś ten charakterystyczny symbol stał się maskotką nie tyko Berlina, ale też całych Niemiec.

W sklepie znajdziemy też sporo innych fajnych rzeczy, m.in. berlińskie perfumy, betonowe wazony w kształcie bloku z wielkiej płyty, papierowe zwierzęta, czy filiżanki do kawy zrobione z… kawy! Jest też trochę mody i biżuterii.

Odwiedzający częstowani są rozgrzewającą herbatą, można też kupić piwne batoniki, cukierki, popcorn o różnych smakach oraz napoje.

A jeśli chcielibyście kiedyś odwiedzić stolicę Niemiec, warto wpaść do sklepu i chwilę porozmawiać z przesympatyczną ekipą – służą poradą i dobrym słowem, a ze specjalnych stojaków można wziąć bezpłatne mapy Berlina i informatory miejskie.

Sklep kończy działalność w niedzielę (23 października), ale to nie koniec promocji Berlina w Warszawie – bo w kolejnym tygodniu (25-29 października) lokal przy placu Dąbrowskiego zmienia się w klub, w którym odbędą się imprezy poświęcone sztuce, kulturze, architekturze, ekologii i muzyce (szczegółowy program znajdziecie tutaj).

Polecamy odwiedzić sklep oraz klub, a dla zachęty – kilka zdjęć. Więcej informacji znajdziecie też w wydarzeniu na facebooku.

Tekst i zdjęcia: Jarek Zuzga