Warszawskie historie miłosne

Warszawskie historie miłosne

Święto zakochanych wprawdzie już za nami, ale my jeszcze przez chwilę zostajemy w tym romantycznym klimacie. Nie powinien dziwić fakt, że hasło „Zakochaj się w Warszawie” zostało wybrane jako hasło promocyjne naszego miasta, w Warszawie zakochiwali się bowiem najwięksi, nawet sam Napoleon Bonaparte…

JAN III SOBIESKI I MARYSIEŃKA

Poznali się 1655 roku. Maria Kazimiera de la Grange d’Arquien, nazywana Marysieńką, miała wówczas zaledwie około 14 lat! W tamtym czasach to był idealny wiek, aby zacząć rozglądać się za dobrym kandydatem na męża. Jej niezwykła uroda i inteligencja momentalnie podbiły serce nieco starszego hetmana koronnego Jana Sobieskiego. Jednak ani do oświadczyn ani do ślubu wówczas nie doszło. Trzy lata później Maria wyszła bowiem za mąż za innego, kierując się rozsądkiem a nie uczuciami. Nie przeszkadzało jej to jednak kontynuować namiętnego romansu z Sobieskim… Do oficjalnych zaślub dochodzi wreszcie, kiedy pierwszy mąż Marysieńki umiera. W atmosferze skandalu, w trakcie trwającej żałoby po zmarłym mężu szybko dochodzi do zawarcia nowego związku małżeńskiego – tym razem z miłości, co w tamtych czasach było dość zaskakujące. Złośliwi twierdzą, że w tak szybkim podjęciu decyzji pomogła Marii coraz bliższa perspektywa objęcia tronu Polski przez Sobieskiego. Ich małżeństwo trwało 31 lat i choć historycy wypominają królowej zachłanność na pieniądze, upodobanie do romansów podczas licznych nieobecności męża i skłonności do intryg politycznych, w jednym są zgodni – uczyniła króla Jana III najszczęśliwszym mężczyzną tamtej epoki!

Z listów Jana do Marysieńki:

„Gdybyś wiedzieć, moje serce, albo imaginować mogła, co się ze mną dzieje, i jako myślę o tobie, i że jednej nie opuszczam minuty, musiałabyś się sto razy we mnie kochać bardziej: bo gdyby tak choć trzecią część czasu darować P. Bogu, nie było [by] świętszego nade mnie człowieka.”

„Pisałaś Wć moja duszo do mnie, że pół roku już, jakośmy się pożenili, a pięć tylko niedziel mieszkaliśmy z sobą. Znać, moje serce, że Wć kreski poczynasz rachować; a dobrze by przecież mieć respekt, że to człowiek i tu na wojnie pracować musi, jeśli nie w łóżku, to na koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest najśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie.”

IMGP0955 (Kopiowanie)

Gniazdko miłości Jana III i Marysieńki – Pałac w Wilanowie. Fot. M. Liwosz

NAPOLEON I MARIA WALEWSKA

Najważniejszy człowiek na świecie i polska szlachcianka. Romans Napoleona Bonaparte i Marii Walewskiej owiany jest wieloma tajemnicami i legendami. Do dziś trudno ustalić, jak to było z nimi naprawdę. Maria Walewska już jako 15-tka wyszła za mąż. Przez 3 lata była przykładną i kochającą małżonką. Jednak w 1807 r. los skrzyżował jej drogi z Napoleonem, który zburzył jej sielankę. Oficjalnie po raz pierwszy zobaczyli się podczas balu w warszawskim Zamku Królewskim, choć inni twierdzą, że odbyło się to w pałacu Michała Poniatowskiego w Jabłonnie. Romans trwał do 1810 r. Głośno o nim było w całej Europie – Walewską nazywano „Polską małżonką cesarza”. Owocem tej miłości był syn Aleksander Colonna Walewski. Wszystko zakończyło się, kiedy Napoleon podjął decyzję o ślubie z Marią Ludwiką. Kochankowie mieli jeszcze okazję spotkać się w 1814 r. na wyspie Elbie.

Z listów Napoleona do Marii:

„Otrzymałem dwa urocze listy Pani, uczucia, jakie wyrażają odpowiadają uczuciom, które ja żywię do Pani. Nie było dnia, w którym nie pragnąłbym tego wyrazić. Chciałbym Panią zobaczyć; od Ciebie to zależy…”.

„List Pani sprawił mi wielką radość. Jesteś Pani zawsze taka sama i nie wolno wątpić w uczucia, jakie do Ciebie żywię. A więc chciałabyś Pani znosić trudy drogi? Ujrzałbym Panią z prawdziwą radością, jaką mogłaby mi Pani sprawić. Tylko oby to nie przyniosło szkody Twojemu zdrowiu. Myślę, że wkrótce Panią zobaczę, Mario. W oczekiwaniu całuję piękne ręce Pani.”

DSC_2106

Pomnik Napoleona na Placu Powstańców Warszawy. Fot. J. Zuzga

LEOPOLD TYRMAND I BARBARA HOFF

„Zrobiłem listę dziewczyn i ty jesteś na niej numerem jeden. Jeśli połączymy firmę Hoff z firmą Tyrmand, nigdzie nie będzie takiej drugiej”. Tak Leopold Tyrmand zdobył serce Barbary Hoffman, projektantki mody i dziennikarki „Przekroju”. Po takim tekście trudno się dziwić. W Warszawie mówiło się, że to małżeństwo króla jazzu i królowej mody. Początkowo małżonkowie zamieszkali w Krakowie, ale szybko powrócili do Warszawy na ul. Dobrą. To było drugie małżeństwo powszechnie uważanego za kobieciarza Tyrmanda. Trwało zaledwie kilka lat. Para rozwiodła się, kontaktując się jedynie przez swoich prawników, ponieważ Tyrmand przebywał już wówczas na emigracji w USA.

AGNIESZKA OSIECKA I MAREK HŁASKO

„Twarz rozgrymaszonego bachora, figura cowboya, ręce Madonny. Wyższy był od naszego pokolenia o pół głowy. A ja przy nim jak mysz polna” – tak o Marku Hłasce pisała Agnieszka Osiecka, nazywana przez swojego absztyfikanta pieszczotliwie panną Czaczkes. Ich romans rozpoczął się pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia. Marek był częstym gościem u Osieckich na Saskiej Kępie wbrew dużej niechęci ojca poetki, który najwyraźniej miał ambitniejsze plany wobec córki jedynaczki. Z uwagi na coraz większą presję ze strony ówczesnych władz Hłasko zdecydował się na wyjazd zagranicę. Przed emigracją zdążył jeszcze oświadczyć się swojej ukochanej. Wyjechał do Paryża, gdzie bezskutecznie próbował otrzymać azyl polityczny. Nie udało się. Osieckiej z kolei odmówiono wydania paszportu. Zza żelaznej kurtyny dostawała rozpaczliwe listy: „Nigdy nie myślałem, że będę Cię tak kochać…”. Zaplanowali nawet ślub przez pośrednika, ale właśnie wtedy narzeczony przestał pisać… Spotkali się dopiero w kwietniu 1968 w Los Angeles. To było ich ostatnie spotkanie. Na biurku poetki do końca życia stała jego maszyna do pisania.

IMG_0948_2

Pomnik Agnieszki Osieckiej na Saskiej Kępie. Fot. A. Zuzga

MAŁGORZATA I CZESŁAW NIEMEN

Do niego wzdychały niemal wszystkie kobiety w Polsce. Ona z kolei czarowała mężczyzn swoim pięknym uśmiechem. W latach 80. uchodzili za jedną z najpiękniejszych par w Warszawie. Poznali się jesienią 1973 roku w warszawskim Remoncie. Już ponoć wtedy coś między nimi zaiskrzyło, jednak sława piosenkarza z początku nieco onieśmieliła młodziutką modelkę. Z pozoru dzieliło ich wszystko: wiek, styl życia i charakter, jednak uczucie okazało się silniejsze. Mimo że razem osiągnęli ogromny sukces medialny, stronili od blasku fleszy i bycia w centrum uwagi. Zamiast podbijać warszawskie salony, woleli spędzać spokojne wieczory w swoim domu na warszawskim Żoliborzu. Mieli wszystko, o czym marzą młodzi ludzie – sukces, pieniądze i uznanie, choć dla nich zdaje się najważniejsze było po prostu bycie razem. Tę piękną ponadtrzydziestoletnią historię miłości przerwała brutalnie śmierć artysty w 2004 roku.

Tekst: Magda Liwosz

Warszawa szyje!

W najnowszych Rozmowach przy Oknie rozmawiamy z Agnieszką Świetlik i Anną Nowicką o Warszawie i życiu… tzn. szyciu!

1011117_252536811579784_1628386209_n

Znak rozpoznawczy grupy „Warszawa szyje”, wielka uszyta mapa miasta, aut. Anna Sławińska

 

Warszawa to miasto... pełne ciekawych miejsc i ludzi, stylów życia z których można czerpać inspiracje.

W Warszawie lubię… różnorodność.

W Warszawie nie lubię… braku tolerancji.

Prawdziwy warszawiak to…każdy, kto czuje się warszawiakiem. Każdy, kto tu mieszka jest częścią miasta, tworzy je każdego dnia.

Moje ulubione miejsce w tym mieście… okolice Myśliwieckiej i park Rydza-Śmigłego.

Jeśli nie Warszawa, to… gdziekolwiek, byle z maszyną do szycia.

 


 

Skąd pomysł na założenie grupy “Warszawa szyje”?

Wszystko zaczęło się w… Szczecinie. Ania wzięła udział w spotkaniu członkiń grupy „Szczecin szyje”, a jej założycielka Julia Jędruszkiewicz, namówiła ją, aby założyła warszawską odnogę projektu –  w spotkaniu wzięło udział kilka osób z Warszawy, które chciały dołączyć do szczecińskiej grupa, a ponieważ grupa z założenia miała być lokalna, to nie bardzo było w niej miejsce dla osób z innych miast. I tak od słowa do słowa powstała „Warszawa szyje”. Ania napisała do osób ze spotkania w Szczecinie, Julia zrobiła reklamę na swoim blogu i po 24 godzinach grupa liczyła już ponad 100 osób. Po dwóch tygodniach do grona administratorów dołączyła Aga. Półtora roku od daty założenia w grupie jest prawie 4000 osób.

Jaki cel mają Wasze działania?

Tworzymy portal, który zrzesza pasjonatów zajmujących się szyciem hobbystycznie i zarobkowo. Pokazujemy ciekawe inspiracje, dzielimy się informacjami o unikatowych materiałach, promocjach w sklepach, propagujemy rękodzieło. Nasza prężnie działająca grupa wciąż się rozrasta, wychodząc setki kilometrów poza granice Warszawy, jej członkowie rozsiani są po całym świecie, czerpiąc garściami inspiracje, a jednocześnie garściami te inspiracje „wrzucając”. Pracujemy nad tym, żeby w naszej grupie (oraz na jej stronach internetowych) spotykały się osoby szyjące, uczące się szycia oraz firmy, które dostarczają tkanin i akcesoriów oraz zapewniają kursy i szkolenia.

Dlaczego Waszym zdaniem coraz więcej osób próbuje własnych sił w szyciu i projektowaniu ubrań?

W świecie pełnym powtarzalnych wzorów i produkowanych na skalę masową ubrań, coraz więcej z nas chce mieć w swojej szafie coś unikatowego. Takie rzeczy cieszą jeszcze bardziej, jeśli są wykonane własnoręcznie. Większość z nas zaczynała od prostych poprawek, ale apetyt rośnie w miarę… szycia. Im więcej potrafimy, tym więcej chcemy szyć, tym bardziej puszczamy wodze fantazji, szukamy niepowtarzalnych wzorów, tkanin. Dzięki temu, że jest nas tak dużo, motywujemy się wzajemnie, pogłębiając przy okazji swoją wiedzę, a moda na szycie zatacza coraz szersze kręgi.

Opowiedzcie, jak na co dzień wygląda Wasze zaangażowanie w projekt?

Praca nad grupą, fanpagem, stroną internetową to praca, którą wykonujemy cały czas, 7 dni w tygodniu. Administrowanie tak licznej, nieustannie powiększającej się grupy to tylko część naszych obowiązków. Rozwijamy też nasz fanpage, dbając o to, by dostarczał naszym fanom rzetelnych informacji ze świata nici i igieł. Organizujemy spotkania, kursy szycia i konstrukcji, bierzemy udział w akcjach charytatywnych (np. wspieramy akcję “Uszyj jasia”), organizujemy “wspólne szycia” i konkursy, a wszystkie nasze dokonania zapisujemy i gromadzimy na stronie internetowej.

Rozmawiała: Magda Liwosz

Do Wilanowa czy na Wilanów, czyli warszawskie dylematy językowe

Do Wilanowa czy na Wilanów, czyli warszawskie dylematy językowe

Spotkamy się na placu Wilsona czy Łylsona? Mieszkamy na Wilanowie czy w Wilanowie? No i wreszcie… ile jest tych Pól Mokotowskich!? Przyglądamy się dziś warszawskim dylematom językowym.

Przyznam szczerze, że kiedy przeprowadziłam się do Warszawy ponad 5 lat temu sama często miałam pewne językowe wątpliwości. I niestety zasada „jest tak, jak mówi większość” tutaj się nie sprawdziła, bo na mieście mówi się różnie i da się słyszeć przeróżne wersje. Kto wprowadza ten zamęt? Wystarczy spojrzeć na komentarze pod artykułami dotyczącymi podobnych kwestii: jak zawsze wszystkiemu winni są przyjezdni, którzy „nie szanują tradycji”, również tych językowych! A może nie o poszanowanie tradycji tutaj chodzi tylko to, że język jako twór żywy zmienia się tak, jak zmienia się samo miasto?

 Na Wilanowie czy w Wilanowie?

Zasady z pozoru są proste: w języku polskim „w” i „do” używa się najczęściej z nazwami miejscowości, zaś „na” z nazwami dzielnic. W praktyce niestety nie jest już tak prosto. Profesor Mirosław Bańko, autorytet w dziedzinie poprawności językowej z poradni PWN, tak wyjaśnia tę kwestię w kontekście Warszawy: „Prawdą jest, że nazwy dawnych podmiejskich miejscowości, łączące się z przyimkiem w, zaczynają wchodzić w związek z przyimkiem na, gdy miejscowości te przekształcą się w dzielnice miast.[…] Zgodnie z tą tendencję za jakiś czas pewnie będziemy pisać tylko „Mam dom na Wilanowie”. Na razie jednak dominuje konstrukcja z przyimkiem w, utrwalana w książkach i materiałach dla turystów, gdzie pisze się o pałacu w Wilanowie”*. I rzeczywiście wystarczy zajrzeć na oficjalną stronę Pałacu, gdzie czytamy: Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie. Wygląda na to, że zdecydowanie łatwiej i szybciej przeprowadzić zmiany administracyjne niż zmienić nawyki i tradycje językowe. Na to potrzeba czasu. Wilanów nie jest jednak jedyną dzielnicą, która należy do odstępstw od ustalonych reguł. Mówi się przecież „w Rembertowie”, „w Wawrze”, „w Ursusie”, „we Włochach” i „w Wesołej”. Co ciekawe, podobnie jest ze Śródmieściem – spotykamy się przecież „w Śródmieściu”, rzadziej „na Śródmieściu”:) Często mały przyimek, a tak wiele zmienia, co najlepiej widać na przykładzie Pragi – jadę na Pragę (warszawską) czy jadę do Pragi (czeskiej)?

IMGP0965

Włochowianie nie Włosi

Jedną z ciekawszych nazw warszawskich dzielnic jest zdecydowanie nazwa Włochy, która na pierwszy rzut oka kojarzy się jednoznacznie. Nic bardziej mylnego: mieszkamy „we Włochach”, a nie Włoszech – choć może niektórzy włochowianie chętnie poszliby na taką zamianę, szczególnie na sezon zimowy;) Nazwy mieszkańców niektórych warszawskich dzielnic to zresztą też często nie taka oczywista sprawa, bo jak nazwać np. mieszkańców Wawra czy Miłosnej? Wątpliwości te rozwiewa Dorota Kostrzewa, doktorantka Instytutu Języka Polskiego na UW: „Nazwy mieszkańców np. Wawra, Miłosnej czy Wilanowa można utworzyć analogicznie do nazw włochowianin, mokotowianin i żoliborzanin. Do podstawy słowotwórczej wystarczy dodać – z uwzględnieniem alternacji – sufiks -anin/-anka, czyli: mieszkaniec/mieszkanka Wawra to wawrzanin/wawrzanka, Miłosnej – miłoszanin/miłoszanka, a Wilanowa (tak jak w przypadku Mokotowa) – wilanowianin/wilanowianka”.

Pole jest tylko jedno

Choć może dla większości to oczywista oczywistość, wyraźnie podkreślamy: Pole Mokotowskie jest tylko jedno! Przedzielone wprawdzie aleją Niepodległości – co może być powodem całego zamieszania – ale mimo to niezmiennie jedno. A nie raz słyszymy, że ktoś się spotyka „na polach mokotowskich”. W razie wątpliwości zawsze warto odnieść się do nazwy stacji metra, która nie pozostawia żadnych złudzeń. Podobnie jak pól mokotowskich nie ma w Warszawie również… ulicy WołoWskiej, choć niektórzy usilnie próbują to zmienić 😉

Łilson i Łoszington?

W opinii Rady Języka Polskiego z 2004 r. czytamy: „nazwa plac Wilsona jest tradycyjnie wymawiana z głoską [w’] (miękkie w) na początku od chwili nazwania tak tego obiektu topograficznego na warszawskim Żoliborzu w okresie międzywojennym. Wynika to z faktu, że nazwisko prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Thomasa Woodrowa Wilsona zostało przyswojone do polszczyzny w wymowie spolszczonej”. Jednak dziś – ponad 10 lat później – znacznie częściej można usłyszeć angielską wymowę nazwy żoliborskiego placu szczególnie wśród przedstawicieli młodszego pokolenia. Czy więc dziś możemy stanowczo powiedzieć, że tylko jedna forma jest poprawna? Dorota Kostrzewa tłumaczy: „Co do wymowy nazwy placu Wilsona dziś językoznawcy uznają oba funkcjonujące w uzusie sposoby – zarówno [plac wilsona], jak i [plac łilsona] są poprawne. Mówi się nawet – nieoficjalnie – że po tym rozróżnieniu można rozpoznać rdzennych warszawiaków od osób mieszkających w stolicy od niedawna. Ci pierwsi zgodnie z tradycją mówią [wilsona], pozostali, tak jak nakazuje wzorcowa wymowa, „łilsona”. Te dwie równoprawne wymowy dotyczą tylko tego jednego nazwiska. Każdy inny Wilson powinien być wymawiany [łilson]”. Nazwa ronda Waszyngtona – a nie Łoszingtona – z kolei nie pozostawia żadnych wątpliwości: spolszczona wersja (również w pisowni) jest już tak głęboko zakorzeniona, że nikomu nawet nie przychodzi do głowy mówić inaczej.

Wielka czy mała?

Ci bardziej dociekliwi zastanawiają się też, jak to jest z pisownią niektórych warszawskich ulic. Czemu piszemy aleja Waszyngtona małą, a Aleje Jerozolimskie wielką literą? Dorota Kostrzewa wyjaśnia: „O tym, dlaczego „aleja” w nazwie aleja Waszyngtona pisana jest małą literą, a „aleje” w Alejach Jerozolimskich, decyduje to, czy słowo „aleja” wchodzi do nazwy czy nie. „Aleja” w liczbie pojedynczej funkcjonuje jak wyraz pospolity, tak jak „ulica” czy „plac”. W przypadku „Alej Jerozolimskich” jest inaczej – oba słowa tworzą całą nazwę.”

Czy Moko jest spoko?

Nowym trendem jest też skracanie nazw dzielnic, co da się zauważyć szczególnie wśród przedstawicieli młodszego pokolenia, którzy bywają lub mieszkają „na Moko” czy „na Żoli”. Osobiście – choć też mieszkam na Moko – tej wersji używam jedynie z lekko prześmiewczą intonacją 😉

Miasto żyje, więc żyje i język miasta. A że Warszawa dynamicznym miastem jest, nie dziwi fakt, że dynamizm ten widać również w języku i nie zawsze wszystko tak łatwo wpisuje się w ustalone reguły.

* źródło: Poradnia Językowa PWN

Tekst i zdjęcie: Magda Liwosz

Miesięczny przewodnik po Warszawie – „Warsaw by month”

Miesięczny przewodnik po Warszawie – „Warsaw by month”

[For English, please scroll down]

Często spotykamy się z pytaniami ze strony zagranicznych turystów: Kiedy najlepiej odwiedzić Warszawę? Jaką porę roku wybrać? Czy jest sens przyjeżdżać do Warszawy zimą? Zajrzyjcie do naszego miesięcznego przewodnika po Warszawie, aby dowiedzieć się więcej o pogodzie, wydarzeniach kulturalnych czy aktywnościach sportowych.

Królikarnia pokryta białych puchem

Królikarnia pokryta białym puchem

STYCZEŃ. To doskonały czas dla miłośników nieco chłodniejszych dni, którym niestraszne temperatury sporo poniżej zera – styczeń jest bowiem najchłodniejszym miesiącem w roku. Jednak trzeba przyznać, że Warszawa przysypana śnieżnym puchem oczarowuje, a sposobów na ogrzanie się jest sporo – polecamy herbatę zimową obowiązkowo z imbirem, cytryną i miodem w klimatycznej kawiarence w zaułkach Nowego Miasta.

 

 

Lodowisko na Starówce

Lodowisko na Starówce

LUTY. Pogoda nadal sprzyja zimowym szaleństwom w mieście – lodowisko na Starym Mieście co roku bije rekordy popularności! Na amatorów sanek i „jabłuszek” czekają górki w Królikarni, Parku Moczydło czy Parku Skaryszewskim. Słynna Górka Szczęśliwicka to z kolei idealne miejsce dla tych, którzy tradycyjne zwiedzanie zabytków chcieliby urozmaicić sobie zjazdem na dwóch bądź jednej desce. Nie zapominamy o bardzo popularnych ostatnio biegówkach! Najlepsze trasy czekają na Bielanach i w podwarszawskim Powsinie.

 

03_large

Stacja Veturilo niedaleko Starówki

MARZEC. W marcu po zimowej przerwie powracają miejskie wypożyczalnie rowerów – jest to więc idealna okazja, by pozwiedzać Warszawę na jednośladzie. Dla miłośników nietypowych tras rowerowych polecamy ścieżkę na wschodnim brzegu Wisły, która wije się wśród malowniczych drzew od mostu Grota-Roweckiego prawie do Łazienkowskiego. Dzikim brzegiem rzeki w centrum miasta nie może pochwalić się żadna europejska metropolia!

 

 

Śniadanie na trawie na Agrykoli

Śniadanie na trawie na Agrykoli

KWIECIEŃ. Kwiecień to idealna pora, by skosztować pierwszych plenerowych śniadań na popularnych ostatnio bazarach śniadaniowych: Le Targ na Saskiej Kępie, Wilanowie i Powiślu czy Targ Śniadaniowy na Żoliborzu. Wiele warszawskich knajp i lokalnych producentów żywności oferuje tu swoje smakołyki i organizuje warsztaty. Poza tym kwiecień to miesiąc obchodów rocznicy wybuchu Powstania w getcie warszawskim, które skupione są wokół nowo otwartego Muzeum Historii Żydów Polskich.

 

 

Wiosenny PKiN

Wiosenny PKiN

MAJ. „To był maj, pachniała Saska Kępa szalonym zielonym bzem”, śpiewała Maryla Rodowicz. I nie sposób się z nią nie zgodzić. W maju bzem i nie tylko pachnie cała Warszawa, zazielenia się na całego. Jeśli chcesz zrozumieć na czym polega urok wiosny, to idealna pora na wizytę w stolicy. Z istotnych majowych wydarzeń kulturalnych wystarczy wspomnieć Warszawskie Targi Książki i największy warszawski event Okno na Warszawę, prezentujący najciekawsze miejskie inicjatywy i ludzi, którzy swoimi działaniami budują przyjazny wizerunek miasta.

 

Nad Wisłą - widok na Most średnicowy

Nad Wisłą – widok na Most średnicowy

CZERWIEC. Cieplejsze dni i od razu da się zauważyć ożywienie na mieście, szczególnie w okolicy rzeki. Wisła z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem warszawiaków i nie tylko. Powstają nowe miejscówki – najpopularniejsze to Cud nad Wisłą, BarKa czy Temat Rzeka. Bulwary tętnią życiem – odbywają się tu najgorętsze imprezy, spektakle i koncerty lata. Ponadto w czerwcu cyklicznie odbywa się również święto prawobrzeżnej Warszawy – Noc Pragi. Warto więc zajrzeć na prawą stronę Wisły właśnie wtedy i poznać urok tej części miasta, uczestnicząc w wydarzeniach organizowanych przez praskich aktywistów i artystów.

Kurtyny wodne przy Krakowskim Przedmieściu

Kurtyny wodne przy Krakowskim Przedmieściu

LIPIEC. Najcieplejszy miesiąc w roku – na ochłodę polecamy lody wyrabiane z naturalnych, często dość nietypowych składników, które ostatnio cieszą się w Warszawie dużą popularnością (Lody na Patyku na Lipowej, słynne lody u Włocha na Hożej czy Limoni na Różanej): koperkowe, bazyliowe, marchewkowe a nawet… bekonowe! Dla odważnych! Ponadto pobyt w lipcu to obowiązkowa wizyta na jednej z warszawskich plaż miejskich, które w tym czasie przeżywają prawdziwe oblężenie. Można tu poleżakować czy pograć w siatkówkę plażową. To również miesiąc cyklicznej imprezy Street Art Doping – jednego z najważniejszych w Polsce festiwali prezentujących sztukę w przestrzeni publicznej.

Koncert piosenek powstańczych na Placu Zamkowym

Koncert piosenek powstańczych

 SIERPIEŃ. To szczególny miesiąc dla Warszawy, w dużej mierze zdominowany przez uroczystości związane z obchodami rocznicy Powstania Warszawskiego – m.in. koncerty, spektakle czy gry miejskie. Nie zdziwcie się, kiedy 1 sierpnia o godz. 17.00 Warszawa zatrzyma się na minutę, oddając hołd ofiarom tych okrutnych wydarzeń. Ponadto od kilku lat sierpień to również miesiąc Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera – w programie pokazy filmów, koncerty, widowiska, wystawy i warsztaty.

 

Pomnik Chopina w Łazienkach

Pomnik Chopina w Łazienkach

WRZESIEŃ. Wrzesień to ostatnia szansa, by wysłuchać w Łazienkach Królewskich koncertów chopinowskich – krótkich plenerowych recitali młodych artystów, dla których występ na scenie pod pomnikiem Fryderyka Chopina jest prawdziwym zaszczytem. Warunki pogodowe nie mają tu znaczenia. Koncerty odbywają się w każdą niedzielę od maja do września i cieszą się od kilkudziesięciu lat ogromną popularnością zarówno wśród warszawiaków, jak i turystów.

 

 

Złota polska jesień w Parku Ujazdowskim

Złota polska jesień w Parku Ujazdowskim

PAŹDZIERNIK. W październiku odbywa się Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy, jest to więc dobry czas, by Warszawę odwiedzili miłośnicy kina. Zresztą to nie jedyny powód, dla którego warto tu przyjechać właśnie w październiku. Złota polska jesień mieni się bajecznymi kolorami. To idealna pora na długie jesienne spacery po najpiękniejszych warszawskich parkach – Łazienkach Królewskich czy Ogrodzie Saskim.

 

 

Muzeum Neonów, Soho Factory

Muzeum Neonów, Soho Factory

LISTOPAD. W listopadzie z pewnością warto zajrzeć na… warszawskie cmentarze. Ponieważ uroczystość Wszystkich Świętych jest w całej Polsce uroczyście obchodzona (Warszawa nie stanowi tu wyjątku), spacery po pięknie oświetlonych cmentarzach prawosławnym czy Powązkowskim mają w tym czasie szczególny charakter. Poza tym, w listopadzie dni są coraz krótsze, warto więc wykorzystać ten czas popołudniami, by odwiedzić warszawskie muzea – Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik czy Muzeum Neonów.

 

Choinka na Placu Zamkowym

Choinka na Placu Zamkowym

GRUDZIEŃ. To w Warszawie dobry czas na zakupy. Z roku na rok coraz więcej tu jarmarków bożonarodzeniowych, na których można spotkać lokalnych producentów żywności, rękodzielników czy designerów i zaopatrzyć się w piękne prezenty. Pozycja obowiązkowa – spacer świątecznie oświetlonym Traktem Królewskim i grzane piwo lub wino na Starym Mieście.

 

________________________________________________________________________

WARSAW BY MONTH

We often get the following questions from foreigners who have never been to Warsaw: When is the best time to visit the city? Which season is more fun? Does it make any sense to visit Warsaw in winter? Check out our month-by-month guide to the city to learn more about weather, cultural events or sports activities.

Królikarnia Palace covered with snow

Królikarnia Palace covered with snow

JANUARY.  It is the best time for those who are not afraid of truly winter temperatures because January is the coldest month of the year. Despite this, let yourself get enchanted by the city covered with snow, and to fight with cold, try easily accessible solutions. For instance, we recommend you winter must-try tea with ginger, lemon and honey in a little charming cafe in quiet backstreets of the New Town.

 

 

Ice skating rink in the Old Town

Ice skating rink in the Old Town

FEBRUARY. Winter is still here so you can still enjoy winter activities in the city – the ice skating rink in the Old Town is getting more and more popular with each year. Besides, sledging enthusiasts have hills in many parks at their disposal (Królikarnia, Moczydło or Skaryszewski Park). The well-known Górka Szczęśliwicka slope is in turn a perfect place for those who want to mix up traditional visits of the city monuments and museums with speeding downhill on one or two planks. Last but not least, cross-country skiing, which is growing in popularity, is also worth giving it a go! Explore the best tracks in Bielany district and in Powsin, near Warsaw.

Veturilo station located near the Old Town

Veturilo station located near the Old Town

MARCH. In March, city bicycles are again available for rent after winter break. This is surely an ideal opportunity to visit Warsaw on a two-wheeler. To those who like untypical cycle routes, we recommend the path on the eastern bank of Vistula river, which winds its way through picturesque trees starting by Grot-Rowecki bridge and reaching nearly Łazienkowski bridge. This makes Warsaw the only European metropolis proud to have a truly wild bank of a river in the very centre of the city.

 

Breakfast on the grass in the Agrykola Park

Breakfast on the grass in the Agrykola Park

APRIL. If you come to Warsaw in April, you must try delicious outdoor breakfast at one of the famous breakfast markets spread over the whole city: Le Targ which is organised in Saska Kępa, Wilanów and Powiśle or Targ Śniadaniowy in Żoliborz district. Many Warsaw restaurants and small producers come there to offer you the best quality food or some culinary workshops. Moreover, in April, Warsaw celebrates the anniversary of Warsaw ghetto uprising. The main celebrations are organized by the newly opened Museum of the History of Polish Jews POLIN.

 

Palace of Science and Culture at springtime

Palace of Culture and Science at springtime

MAY. As it’s mentioned in the song by the famous Polish singer Maryla Rodowicz: “It was May, Saska Kępa smelled of crazy green lilac”. And we won’t even dare disagree. In May, the whole Warsaw smells of lilac and the whole city turns green. If you want to get the most of springtime, this is the time to come and visit. Important cultural events in May include among others Warsaw Book Fair and the biggest Warsaw-focused event Window on Warsaw, where during only one day you can learn about the most interesting initiatives going on in the city and get to know people who make this city an open and friendly place.

Near the Vistula river – view on the Średnicowy bridge

JUNE. Warmer days of June bring people into the streets of the city and especially close to the river. The Vistula River is becoming more and more popular with each year among Warsaw citizens and visitors. New places to hang out are being created. The most popular include Cud nad Wisłą, BarKa or Temat Rzeka. Boulevards are vibrant with life. It is here where the hottest summer events, shows and concerts take place. Besides, in June, the feast of right-bank Warsaw, Night of Praga is held. It is definitely worth going there on this occasion to get to know the essence of this part of the city by participating in various events organized by Praga activists and artists.

Water sprinklers at Krakowskie Przedmieście

Water sprinklers at Krakowskie Przedmieście

JULY. July is the warmest month of the year – nothing is better than cooling off with ice cream made from all-natural, though often quite untypical ingredients, which recently have enjoyed much popularity in Warsaw (Check out Lody na Patyku at Lipowa street, Spumoni at Hoża street & Limoni at Różana street): dill, basil, carrot and… bacon! Something for the brave to try! Moreover, visit Warsaw in July to make the most of city beaches, which are packed with people resting in deckchairs or playing beach volleyball. Also in July, the annual edition of Street Art Doping festival takes place. This is one of the most important events in Poland focusing on street art in public space.

Concert of songs about the uprising in the Castle Square

Concert of songs about the uprising

AUGUST. August is a special month in Warsaw. The city celebrates the anniversary of Warsaw Uprising of 1944. Exhibitions, film screenings, and city games take place at that time. Don’t be surprised when on the 1st of August, at 5 pm you see the city stops for a minute paying homage to victims of this horrific event. Besides, if you come to Warsaw in August, don’t miss the Singer’s Warsaw Jewish Culture Festival, which has taken place in this month for the past few years. Its programme includes: films screenings, concerts, shows, exhibitions, and various workshops.

 

Chopin monument in the Royal Łazienki Park

Chopin monument in the Royal Łazienki Park

SEPTEMBER. In September, you have the last chance to listen to Chopin concerts taking place in the Royal Łazienki Park. These short outdoor recitals held next to the Fryderyk Chopin monument are a great privilege to young artists invited from all over the world. Even bad weather conditions are not an obstacle here. The concerts are organised every Sunday, from May until September and for several decades have enjoyed great popularity among both Warsaw citizens and visitors.

Polish golden autumn in the Ujazdowski Park

Polish golden autumn in the Ujazdowski Park

OCTOBER. Warsaw Film Festival is held every October in Warsaw, thus it is a good time to visit the city if you are a cinema enthusiast. Besides, it’s not the only reason for choosing October. Polish Golden autumn paints the landscape with fabulous colours so it’s perfect time for long autumn walks in the most beautiful Warsaw parks – the Royal Łazienki Park or the Saxon Garden.

 

 

Neon Museum, Soho Factory

Neon Museum, Soho Factory

NOVEMBER. Since All Saints’ Day is widely celebrated throughout Poland including Warsaw, you should consider visiting city cemeteries exactly in November. Walking around Orthodox or Powązki cemeteries that are beautifully lit with candles has its own special character at this time. Besides, in November, days are getting shorter, so if you want to make the best of your time here, you can spend long afternoons visiting the most interesting museums in the city – Warsaw Uprising Museum, Copernicus Science Centre or Neon Museum.

 

Christmas tree in the Castle Square

Christmas tree in the Castle Square

DECEMBER. December is a great time to visit Warsaw for… Christmas shopping. Every year more and more Christmas markets spread over the city. They promote local food producers, artists and designers – you can get yourself amazing Christmas gifts. Walking along the beautifully decorated Royal Route, ending up in the Old Town with a glass of mulled wine or beer is a must!

________________________________________________________________________

Tekst (Prepared by): Magda Liwosz

Zdjęcia (Photos):  Jarek Zuzga, Magda Liwosz, Anna Rostkowska

Rozmowy przy Oknie z Bartkiem Leszczyną

Rozmowy przy Oknie z Bartkiem Leszczyną

W Rozmowach przy Oknie gościmy Bartosza Leszczynę, warszawskiego malarza, tegorocznego laureata Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego „Warszawski Pejzaż”.


zdjęcie_3

Warszawa to miasto pełne sprzeczności. Sąsiadują tu ze sobą miejsca piękne i klimatyczne z tak brzydkimi, że – jak śpiewał Kazik Staszewski – „aż oczy pękają”. Wszyscy wiemy, dlaczego tak to wygląda, że taka jest cena heroicznego zrywu, ale fakt pozostaje faktem. Na szczęście Warszawa rozwija się dynamicznie i chociaż nigdy nie będzie już, moim zdaniem, tak uroczym pod względem architektonicznym miastem, jakim była przed wojną, to jednak jest szansa, że z czasem wyładnieje i będzie bardziej przyjaznym miejscem do życia niż obecnie.

W Warszawie lubię pewien trudny do uchwycenia nastrój melancholii. I nie chodzi mi tylko o świadomość tragicznej historii miasta, której ślady widoczne są tu na każdym kroku. Można to poczuć podczas wieczornego spaceru nad Wisłą…

W Warszawie nie lubię tej specyficznej atmosfery pośpiechu i wiecznego spięcia. Co prawda jest ona swoistym znakiem naszych czasów i życie toczy się na większych obrotach również w innych dużych miastach, ale Warszawa pod tym względem niechlubnie przewyższa wszystkie inne znane mi miejsca.

Prawdziwy warszawiak to, myślę, ten, kto się w Warszawie urodził i mieszkał przez wiele najważniejszych dla rozwoju człowieka lat. Albo ktoś, kto mieszkał w Warszawie przez większość swojego życia i nabył tu swoje pierwsze ważne doświadczenia. To raczej te przeżycia z danego miejsca, które człowieka kształtują, czynią z niego autochtona, bardziej niż sam fakt przebywania gdzieś długo. Jest jeszcze sprawa patriotyzmu lokalnego. Prawdziwym warszawiakiem jest ten, kto się nim czuje i jest lojalny.

Moje ulubione miejsce w tym mieście. Jest wiele miejsc w Warszawie które lubię, np. Starówka czy Powiśle, ale na pewno najbliższe mi są okolice, gdzie spędziłem dzieciństwo i lata dojrzewania, czyli Ursynów i Mokotów.

Jeśli nie Warszawa to góry. Im wyższe, tym lepsze. Jeżeli w Polsce, to wybrał bym chętnie Zakopane, a jak za granicą, to jakieś miasteczko w Alpach, np. Zermatt. W ogóle teren górzysty bardzo mnie inspiruje i wydaje się bez porównania ciekawszy niż nizinny.

Jesteś tegorocznym laureatem Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego „Warszawski Pejzaż”. Nagrodzona praca  to „Szpitalna 44” skąd pomysł na ten obraz?
To była dość dziwna sytuacja. Wróciłem do kraju po wieloletnim pobycie za granicą, i w międzyczasie mimowolnie oddaliłem się mentalnie od Warszawy. Przez pierwsze miesiące po powrocie patrzyłem na miasto trochę jak ktoś obcy, z dystansu, i często przez pryzmat właśnie Powstania Warszawskiego. Mimo, że w innych miastach jest o wiele więcej starych i dużo starszych budynków, tutaj, z powodu hekatomby Powstania, nawet te z końca lat trzydziestych dwudziestego wieku wydawały mi się nie na miejscu, jakby nienaturalnie stare. No i miałem potrzebę wyrzucić to z siebie, stąd taki obraz. Później już z czasem na powrót oswajałem się z moim miastem i już nie czułem, że potrzebuję wracać do tej tematyki. Zająłem się po prostu współczesnym pejzażem miejskim.

Często malujesz Warszawę o zmierzchu, świcie i w nocy. Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie tym nietypowym, mrocznym światłem?
Zawsze lubiłem takie nastrojowe światło, stąd chętnie maluję nokturny. Światło występujące w godzinach około południowych, szczególnie latem, nie wydaje mi się szczególnie plastyczne, często spłaszcza przedmioty, a zieleń pejzażu staje się w nim jednolitą „sałatą”. Wieczorne światło, poza szczególną atmosferą, wprowadza także element tajemniczości i niedopowiedzenia, które cenię w malarstwie.

Skąd czerpiesz inspiracje swoich prac, skąd się biorą tematy obrazów?
Inspiracje zawsze czerpię z najbliższego mi otoczenia. Potrzebuję czuć silny związek emocjonalny z przedstawianym motywem, musi on też być dla mnie atrakcyjny wizualnie. W sumie temat jest dla mnie raczej pretekstem, najważniejsze jest samo malarstwo, rozwiązania formalne.

Czy można powiedzieć, że Twoje obrazy są czymś w rodzaju Twojego okna na Warszawę?
Myślę, że można tak powiedzieć o moich warszawskich pejzażach, ale jeszcze bardziej prawdziwym, i jednocześnie banalnym, będzie stwierdzenie, że są one oknem mojej duszy, ha ha ha.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Karolina Adamczyk

 

Nocny (80x80)

Bartosz Leszczyna „Nocny” (80×80)

Szpitalna '44 (73x92)

Bartosz Leszczyna – „Szpitalna ’44” (73×92)

Towarowy (190x190)

Bartosz Leszczyna – „Towarowy” (190×190)

ZUS (60x80)

Bartosz Leszczyna – „ZUS” (60×80)

Czerniakow (90x100)

Bartosz Leszczyna – „Czerniaków” (90×100)

Krolikarnia (90x100)

Bartosz Leszczyna – „Krolikarnia” (90×100)

Lazienkowska (100x100)

Bartosz Leszczyna – „Łazienkowska” (100×100)